piątek, 8 marca 2013

Ty coś wiesz, prawda?

Ten - dłuższy już - rozdział pragnę zadedykować Krakenowi. Dziękuję, że jesteś aktywna na moim blogu, że uświadamiasz mnie o błędach i również doceniasz moją twórczość. Więcej takich jak ty.

Również i z okazji Dnia Kobiet, rozdział pojawia się wcześniej od dwa dni. Wszystkiego najlepszego, dziewczyny. Miłego czytania.



W końcu wylądowałem przed siedzibą Mikołaja. Spokojnym krokiem wszedłem do środka.
- Cześć, Phil - rzuciłem do yetiego, który już mi się uważnie przyglądał. Stworzenie śledziło każdy następnych mój ruch, dopóki ten nie zostałem ciepło powitany przez Norda.
- Jack Frost! Cieszę się, że przybyłeś - oznajmił. Zaraz podleciała do mnie Zębowa Wróżka.
- Jack! - krzyknęła, mocno mnie przytulając.
- Erm, witaj, Ząbek... - odpowiedziałem zmieszany. Entuzjazm Toothiany niekiedy mnie przerażał.
- Jak tam twoje zęby? Szeroko... Ach, lśnią jak zawsze! 
- Tooth... - chrząknął Mikołaj.
- Jasne, przepraszam. Siła wyższa - powiedziała zarumieniona i odleciała kawałek. Piasek wesoło mi pomachał, zaś Zając wciąż niewzruszony stał pod kominkiem. Nie przepadał za podróżowaniem między Australią a Grenlandią - po prostu nie był przyzwyczajony do mrozów. To był pewnie jeden z głównych powodów, dla których tak mnie nie lubił. Jedynie mnie tolerował, jak Strażnik Strażnika.
- No, czyli zebranie możemy rozpocząć. Czy któreś z Was zauważyło jakieś nieciekawe zmiany? Co prawda, minęło ledwo osiem miesięcy odkąd pokonaliśmy Pitcha, jednak ostrożności nigdy za wiele. Czy któreś z Was ma coś do powiedzenie? - Strażnicy w ciszy wpatrywali się w Norda. Ja biłem się z myślami. Zastanawiałem się czy powiedzieć reszcie o Wiktorii. Dla pewności podleciałem do wielkiego globusu. Dokładnie przyjrzałem się miejscu, gdzie powinno być światełko dziewczyny. Nic jednak nie zobaczyłem. To było naprawdę dziwne... Wróżka podleciała zaraz do mnie i położywszy mi dłoń na ramieniu, zapytała:
- J-Jack, czy coś cię trapi? - miała spokojny, kojący głos. Niezwykle miło się go słuchało.
- Nie, nic... Wszystko w porządku. Chciałbym jednak poruszyć jedną kwestię.
- A więc mów, co zaobserwowałeś - zachęcił mnie Mikołaj.
- Chodzi mi tutaj o Adę. Tak wiem, nie interesujemy się nią, jest nam obca... Jednak zaobserwowałem w niej pewną zmianę. Czasem, gdy przyglądam się jej poczynaniom, widzę jak rozmawia z Mrokiem. Wyraźnie widać, gdy zaczynają rozmawiać o nas - Strażnikach. Ten temat niezwykle ją denerwuje, nie mam pojęcia dlaczego. I nie wiem czy to tylko złudzenie, ale jakby jej włosy poszarzały. Już nie mają tej barwy, co kiedyś. Co jeszcze ciekawe, gdy tylko Black mnie zauważy - znika. Dlatego tylko trzy bądź cztery razy udało mi się zaobserwować, jak rozmawiają - zakończyłem. Ada jest nastolatką o włosach w kolorach tęczy, smaku i zapachu gumy balonowej. Żyje już od wieków. Jest synestetykiem*, co wiąże się ze sprawowaną przez nią opieką nad kolorami, które uwielbia. Pilnuje ona dnia i nocy, a sama chodzi ciągle niewyspana. Z racji, iż czasem biega i skacze na wszystkie strony, drąc się w niebo głosy, jest wręcz unikana przez nas, Strażników.
- Czyli co? Martwisz się o tą wariatkę? Ja nie wiem, dlaczego w ogóle ta dziewczyna ma jakieś zdolności - burknął Zając.
- Nie, nie, Jack ma rację. Jeśli Ada rzeczywiście nastawia się przeciwko nam, możemy mieć kłopoty. Kolory, dzień  i noc - a to wszystko w rękach Władcy Ciemności - głos Norda przybrał nutkę tajemniczości. Zaraz jednak wesoło oznajmił: - Zresztą, nie ma się czego bać! Ta nastolatka przecież go nienawidzi! Póki wciąż jest dobra, jak i my, będzie groziła Pitchowi by ten ją zostawił. Jestem tego pewien.
- Czyli to wszystko? Wracamy do swoich zajęć? W szczególności ty - w końcu za cztery dni Mikołajki, później troszkę czekamy i ukochana przez wszystkie dzieci Gwiazdka! - krzyknęło wesoło Zębuszka. Do wszystkiego podchodziła niezwykle entuzjastycznie. Zając przekręcił teatralnie oczyma. Gwiazdka. I niby ona jest ważniejsza od Wielkanocy? To był temat odwiecznego sporu między Nordem a Asterem.
- Ależ oczywiście, możecie wracać. Jack, nie przejmuj się Adą. I nie obserwuj jej już, nie ma takiej potrzeby - powiedział spokojnie Nord. Podniosłem lekko kąciki ust. Nie byłem przekonany co do tych słów, jednak ja jest tutaj najmłodszy, za wiele do powiedzenia nie mam. Pożegnałem się ze Strażnikami i odleciałem. Tym razem zawitałem do Burgess. Wciąż było tu jedno dziecko, które nie pozwalało mi zapomnieć o tym mieście oraz wydarzeniach sprzed ośmiu miesięcy. Podleciałem do okna, przez które mogłem zajrzeć do pokoju Jamiego. Dzieciak siedział na łóżku wraz ze swoją młodszą siostrą. Widać było, że są w trakcie jednej z wielu opowieści chłopczyka. Stuknąłem w okno. Dzieci spojrzały się w moim kierunku i od razu podbiegły do okna, by mi je otworzyć.
- Jack Frost! - krzyknął uradowany Jamie. Zaraz rzucił się w moją stronę i przytulił się do mnie. Gdy tylko udało mi się złapać równowagę i wiedziałem, że nie wypadniemy razem przez okno, lekko go pogłaskałem po głowie.
- Tak, to moje imię. No, powiedz, stęskniłeś się za mną?
- Jak mogłem się nie stęsknić?! Jeszcze nigdy tak bardzo nie czekałem na zimę!
- Cieszę się z tego powodu. To miło czuć się docenianym... W końcu.
- Zostaniesz na dłużej? Moi przyjaciele z pewnością będą chcieli się z nami powadzić! Tak, bitwy na śnieżki,  lepienie bałwanów i zjeżdżanie na sankach! Nareszcie! - zaśmiał się chłopczyk. Odwzajemniłem uśmiech.
- Niestety, nie mam wiele czasu. Ostatnio cały czas podróżuję po świecie. Jednak jest miejsce, w którym chciałbym pobyć troszkę dłużej... - dzieciak spojrzał na mnie smutno.
- Szkoda... - westchnął.
- Ej, nie łam się, przed nami jeszcze nawet cztery miesiące zimy, zdążymy się spotkać niejednokrotnie - pocieszyłem go. - Idź się bawić z przyjaciółmi i nie martw się, jeszcze zdążymy powalczyć na śnieżki. - jeszcze raz potarmosiłem Jamiemu włosy i wyleciałem przez okno.
- Pa, Jack! - krzyknął za mną. Jeszcze raz obdarowałem go uśmiechem i ruszyłem w dalszą drogę. Wiele dziś podróżowałem, nie da się ukryć. Lecąc przez miasta, pozostawiałem za sobą jedynie śnieg, lód i mróz, przed którym wszyscy kryli swoje twarze pod czapkami i szalikami. Widok ludzi goniących za swoimi papierami, które porwał im mój wiatr, niezwykle mnie bawił - niezmiennie od trzystu lat. Tacy zabiegani, twardo stąpający po ziemi... bez wyobraźni. To coś zrażało mnie do dorosłych. Dla nich wiara w takie istoty jak Strażnicy była głupotą. Pytanie: dlaczego? Zakończyłem swą podróż w mieście Wiktorii. Tutaj już od dawna była noc, więc postanowiłem nie przeszkadzać dziewczynie. Usiadłem więc na jednym z drzew i zacząłem spokojnie przyglądać się Księżycowi. Westchnąłem cichutko.
- Ty coś wiesz, prawda?



*Synestetyk - osoba, która widzi kolory we wszystkim co usłyszy.

Ważne!
Adriana to postać mojej koleżanki, z którą to postanowiłyśmy powiązać nasze historie z uniwersum Strażników Marzeń. Dlatego też została ona wpleciona do mojego opowiadania. W sumie, gdyby nie Ada, nie byłoby tak naprawdę prawdziwej (prawdę prawdziwej, meh...) historii, którą wymyśliłam dla mojej postaci. Oczywiście, że ta szalona panienka pojawi się jeszcze parę razy, jednak nie będzie mieszała w fabule. To również z tegoż względu, iż nie chcę wymyślać do historii Ady rzeczy, które i tak by się nie wydarzyły (w pewnym sensie). Opis tej nastolatki również został stworzony przez koleżankę. No, to wszystko. Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam.

8 komentarzy:

  1. Oh! Dedykacja dla mnie? Dziękuję *.* Nie spodziewałam się... :)Więcej takich jak ja... Dość koszmarna wizja dla świata O.O Oh, wystarczy samo "Kraken", zUy brzmi tak... Jeszcze bardziej po męsku... xD Dobrze, już dobrze przechodzę do sedna sprawy: ROOOZDZIAŁ!:
    Ahhhh!!!! I co ja mam zrobić? Co? Jest ciekawie i już mam dreszczyk na myśl o złej tęczy. :0 Mój ulubiony fragment: "Tacy zabiegani, twardo stąpający po ziemie... Bez wyobraźni." Prawdziwy... I te ostatnie słowa... Księżyc zawsze coś kryje...
    Ciekawie z tą koleżanką. I lubię złego Królika :>
    Kraken. - Tak poprostu :D
    PS. Wyłącz weryfikację obrazkową - Proszę ładnie O.O

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie, mam nadzieje, ze bedziesz pisac dalej o Adzie.

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ada nie będzie miała tutaj swojej własnej historii, jednak pojawi się jeszcze parę razy. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem o co chodzi... Wczoraj dodawałam pięknego, długiego komentarza pod tym rozdziałem a go nie ma! Najdziwniejsze jest to, że nie tylko tamten zniknął... O.O
    Ohhh, dziękuję za dedykację! Przyznam, że się nie spodziewałam :3 Więcej takich jak ja to może dla blogów rzecz dobra (mam urwanie głowy z tymi wszystkimi blogami i jeszcze swoimi :O) ale dla świata rzecz straszna :D No, i wystarczy po prostu: "Kraken", zUy to... Jak składam zamówienia na szablony ^.^
    Co do rozdziału: OOOHHH! AAAHHH! Cudnie! :> Wyobraziłam sobie taką straszną, złą tęcze... O.O Królik jest oschły i nie miły dla Jacka (... Jacek to mój tata...) a Ząbek... Poraża swoim entuzjazmem :> Jamie pa pecha :D Teraz Jack bawi się w Wiktorią ;) Mój ulubiony fragment: "Widok ludzi goniących za swoimi papierami, które porwał im mój wiatr, niezwykle mnie bawił. Tacy zabiegani, twardo stąpający po ziemie... Bez wyobraźni." Tylko "ziemii" zamiast "ziemie" :> Dziwne, wcześniej nie zauważyłam... :| Nieswojo się czuję wytykając innym błędy kiedy sama piszę jak bez palców xD No i to ostatnie zdanie do Księżyca... On zawsze coś kombinuje :] Czekam na następny rozdział!
    Kraken - Tak, poprostu ;]
    Oh, i bądź tak dobra i wyłącz weryfikację obrazkową w komentarzach...:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Literówka już poprawiona. Cóż, nie jestem w stanie wyłapać wszystkich błędów. Po prostu muszę wolnej i pisać i lepiej myśleć. xD
      Co do znikania twoich komentarzy - żeby tylko i on zniknął. Nawet twój avatar w "Obserwatorach" zaginął na jakiś czas. To pewnie wina blogspotu, bo również i z ankietą coś mi się psuje. o-O
      Tak, Jamie ma pecha, bo autorka tekstu za nim nie przepada (jak ja lubię mówić o sobie w trzeciej osobie... xD). Oschły Zając jest fajny, a Zębuszka swoim entuzjazmem przeraża. I tak mi się podoba, o. :D
      Księżyc kombinuje i to bardzo, ale ze względu na dzieci.
      Cóż, następny rozdział będzie krótki i nudny, ale to przejście do akcji! xD Tak więc chyba wrzucę go w środę, a już ten ciekawszy w niedzielę...

      Usuń
  5. *Czytu, czytu, czytu* cóż, przyznam, że czytam to opowiadanie po wstępnym rozpoznaniu wszystkich blogów o strażnikach, jakie znalazłam. Smuci mnie, że tylko twoj uznałam za coś warte, lecz równocześnie jestem szczęśliwa, że ktoś pisze opowiadanie w tym uniwersum ~~
    Opowiadanie zaciekawia, choć uważam, że powinnaś popracować nad stylem *ma nadzieje, że później będzie lepiej*. To nie tak, że ten styl masz zły, tylko jak go dopracujesz, to będzie lepiej :3
    Ciekawe postaci wprowadzasz, dość... kolorowe, że pozwole sobie zażartować xD Mam nadzieje, że pojawią się jakieś postaci z książek, typu mój ukochany Nightlight, oprócz tych filmowych.
    Podsumowując ciekawie zapowiadające się opowiadanie. ^^
    Pozdrawiam
    Ymel

    Ps. Wybacz, że z anonima, ale pisze z głupiego telefonu.~

    OdpowiedzUsuń
  6. Pojawia się ktoś nowy fajnie

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe, ciekawe :)
    Podoba mi się (y)
    Lecę czytać dalej

    OdpowiedzUsuń