niedziela, 12 maja 2013

Wszystko się zmienia

Witam ponownie! Ostatnio coraz gorzej wychodzi mi wymyślanie tego, co chcę dokładnie opisać. Tym bardziej, że dodatkowo wpadł mi do głowy arcy epicki pomysł na dalszą część opowieści. Niemniej, nie będę wam spojlerować. Nie mogłabym, tym bardziej, że to rdzeń całej przyszłej opowieści. Teraz jednak postaram się skupić na aktualną częścią i postarać się was jak najszybciej czymś zaskoczyć (a najprawdopodobniej uda mi się do już za dwa tygodnie). Teraz, bez dłuższego niepokojenia, zapraszam do czytania.
Och, jeszcze małe PS: jeśli ktoś ma nadal wątpliwości, co do wyglądu Wiktorii, to tak ona wygląda wersji pixelowej (małe, bo przygotowane na ikonkę na mój deviantART): 
Nie kopiować, bo pourywam głowy.



Siedziałam cicho w pokoju, kolana podciągnęłam pod brodę. Mrok... Głęboko wciągałam powietrze. W tym wszystkim najbardziej stresował mnie jednak głos Zębuszki. Sprawa na pewno musi być poważna, skoro przybyła aż tutaj. Zeskoczyłam z łóżka i nerwowo zaczęłam chodzić po pokoju. Wszystko działo się tak szybko... za szybko. Wzięłam się jednak w garść, dłonie zbiłam w pięści. Nie po to zostałam wybrana na Strażnika by teraz siedzieć zamknięta w pokoju i rozpaczać, że gdzieś tam grasuje Pitch wraz z sojuszniczką. Rozluźniłam się, ponownie z moich ust wydobyła się ciche westchnięcie. Spojrzałam na mój kij, który stał oparty o ścianę. Uniosłam się delikatnie nad ziemię i do niego podleciałam. Choć uwielbiałam tak unosić się w powietrzu - w końcu od zawsze o tym marzyłam - tak teraz czułam delikatne ukłucie w sercu. Znów dotknęłam podłogi, wydając delikatne stuknięcie niskimi obcasami moich botków.
- Hm - mruknęłam tylko, gdy spojrzałam na wijące się po moim kiju, w pobliżu dłoni, złotawe wstęgi. Spokojnie stawiając kroki, podeszłam do drzwi. Moja druga dłoń już wylądowała na klamce i była gotów pociągnąć ją w każdej chwili, jednak została zatrzymana moimi ciekawskimi oczyma, które jeszcze raz musiały spojrzeć na widoki za oknem. Uśmiechnęłam się delikatnie i odwracają wzrok, otworzyłam drzwi by wyjść z pokoju. Szłam korytarzem, cały czas starając się nie trącić któregoś z elfów, które kręciły się po całej siedzibie. Dotarłam w końcu do trójki Strażników, z czego tylko dwóch z nich gorączkowo dyskutowało. Zatrzymałam się kawałek od nich, nie chcąc im przeszkadzać w rozmowie. Zaraz u mojego boku stał już Jack.
- Cóż, lepiej panuj nad swoimi zdolnościami, bo mogą się przydać - szepnął mi do ucha. Spojrzałam na niego spokojnie.
- Wiesz coś? O tym, co się dzieje? - zapytałam. Chłopak zamyślił się na moment.
- Chyba lepiej będzie, gdy spytasz się o to Ząbek. Ona Ci to lepiej opisze - odpowiedział. Widać, że chłopaka nadal stał z boku i nie wtrącał się za bardzo w sprawy Strażników. W sumie, nie dziwię mu się. Choć ze mnie jeszcze Strażnik żaden, nie chciałabym im przeszkadzać. Nie wiem, jakie są ich działania, wrogowie... i jacy są oni. Codziennie poznaję ich coraz lepiej, a jednak trudno pomyśleć, że wiedziałam dotychczas o nich tylko z książek i opowieści, które i tak nie opisują całkowitej prawdy. Spojrzałam na Wróżkę, która w tym momencie odwróciła wzrok w moją stronę.
- Wiktoria! - krzyknęła wesoło, podlatując do mnie. Zaraz obdarowała mnie przyjacielskim uścisk, który tym razem odwzajemniłam.
- Witaj, Zębuszko - odpowiedziała miłym, ciepłym głosem.
- Ach, słyszałam, że trenowałaś z Zającem i Jackiem. I umiesz latać! Może kiedyś zechcesz polecieć ze mną do mojego pałacu? - zalała mnie pytaniami, rozluźniając uścisk. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Z wielką chęcią, dziękuję. Powiedz mi, proszę, co się dzieje? - Tooth natychmiastowo zmarkotniała, lecz próbowała do ukryć pod wymuszonym uśmiechem.
- Nad Europą kumulują się chmury czarnego piachu i dymu. Po za tym, spójrz na Sferę Snów - wskazała dłonią na ogromny Globus. Światełka migotały jakby chciały się przed czymś skryć, a nie mogły. Działo się to na terenie niemal całej Europy, a w szczególności...
- Mój dom... - z trudem wydusiłam z siebie te słowa, które i tak wciąż tkwiły w moim gardle. Poczułam, że serce zaczyna mi coraz szybciej bić. Podleciałam bliżej kuli, chcąc przyjrzeć się temu z bliska. Czułam na sobie zmartwione spojrzenia Ząbek i Mikołaja. - Ja... ja muszę coś zrobić - głośno przełknęłam ślinę.
- Nie możesz - odezwał się Nord. Choć jego głos był spokojny, widać było, że to on tu dyktuje warunki. - Mrokowi tylko o to chodzi! By cię osłabić, byś dała się omamić jego sztuczkom. Wie, że jesteś dla niego zagrożeniem, którego jak najszybciej musi się pozbyć - dodał po chwili. Zleciałam z powrotem na podłogę z miną zbitego psiaka.
- Masz rację... Ale czy na prawdę nie da się niczego zrobić? - głos mi zadrżał.
- To prawda, w końcu będziemy musieli zaatakować, ale na to jeszcze nie czas - odpowiedział.
- "Jeszcze nie czas"? "Jeszcze"?! Z tego, co widzę, Pitch Black zaczął już działać! Tylko patrzeć, aż zacznie rosnąć w siłę, którą daje mu ludzki strach. Jak długo będziecie czekać? Aż w końcu zauważycie, że wiara w Was słabnie?! - fuknęłam. Wróżka patrzyła na mnie zaskoczona, mnie również zdziwiło moje zachowanie. Po chwili z mej twarzy ustąpiła złość i rozgoryczenie, a w jej miejsce pojawiły się ślady zawstydzenia. - Przepraszam... - dodałam zaraz ściszonym głosem. - Niemniej, to są słowa, które leżały mi na sercu i musiałam je wypowiedzieć. Nie chcę Wami dyrygować, nie jestem nawet Strażnikiem, ale musiałam Wam powiedzieć, co myślę - tym razem głos miałam już głośniejszy i spokojny.  Nickolas pogładził delikatnie swoją długą, białą brodę.
- Nie musisz przepraszać, masz całkowitą rację. Jednak poczekajmy jeszcze tylko trochę, nie wiadomo czy to aby na pewno nie jest oszustwo. Zgodzisz się? - Ze stoickim spokojem wpatrywałam się w Norda. Podziwiałam go za to, że w praktycznie każdej sytuacji pozostawał optymistyczny i pewien siebie. Również i nie można było mu zaprzeczyć odwagi. Nie wiem, czy nawet i po tylu setkach lat potrafiłabym się stać, jak on. Teraz spokojnie mogłam powiedzieć, że wiem, dlaczego on jest jednym ze Strażników; jednym z pierwszych. Chciałabym poznać lepiej pozostałych, a w szczególności Piaskowego Ludka. Dotychczas miałam tylko jedną okazję, by go spotkać. Po za tym, chyba nie jest on zbyt rozmowny. Wyrwałam się na moment z zamysłu.
- Zgodzę - powiedziałam krótko. Przeniosłam teraz wzrok na Wróżkę. Pół człowiek i pół koliber... I co tu powiedzieć o tak zmiennej i - niekiedy - z lekka szalonej kobiecie. Energia, która z niej wręcz tryskała, zdawała się udzielać innym. Zaraz pomyślałam o jej propozycji odwiedzenia pałacu. - Zębuszko, może zechcesz mnie już teraz oprowadzić po swoim zakątku? - zapytałam miło. Na drobnej twarzy Tooth pojawił się szeroki uśmiech, które ukazał rząd pięknych, zdrowych i białych zębów. W sumie, czemu się tu dziwić. Chyba nikt nie znał się na zębach tak dobrze, jak ona. Dziewczyna zaraz do mnie podleciała i kładąc mi dłonie na ramionach, odpowiedziała:
- Nie jestem już tu raczej potrzebna, natomiast Mleczuszki moją pomocą nie pogardzą. Chodźmy więc. - Wzbiłam się w powietrze i uśmiechnęłam zachęcająco do niej.
- Prowadź - rzuciłam. Obie poleciałyśmy do pałacu.


Już z daleka ujrzałam majestatyczny ogrom tego miejsca. Na mojej twarzy malowało się zachwycenie, co ucieszyło Zębuszkę.
- Widzę, że już ci się podoba - powiedziała wesoło. Potrząsnęłam lekko głową, chcąc wyrwać się z zamysłu.
- T-tak... On jest przepiękny! - uniosłam głos. W odpowiedzi otrzymałam jedynie uroczy chichot. Doleciałyśmy w końcu do największej części pałacu.
- Zauważ, że ta budowla dzieli się na sześć głównych części. Każda z nich to osobny kontynent, a jej wielkość jest jego odwzorowaniem. W części Azji znajduje się również mój mały kąt, z którego to dyryguję pracą Mleczuszek. Pytanie, dlaczego akurat tutaj? Nie, nie ze względu na to, iż kontynent ten jest największy. Po prostu to nad nim unosi się mój pałac - opowiedziała. Słuchałam jej zaciekle, ale nie tylko uszy musiałam napoić zachwytem. Cały czas odlatywałam na małe odległości by zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Teraz policzyłam, że rzeczywiście jest sześć. Każda z nich była pozłacana, jednak różniła się dodatkowym kolorem. Najlepszy jednak w tym wszystkim była chyba jednak sposób w jaki to wszystko wybudowano. Z kamiennego sufity zwisały większe i mniejsze segmenty, z których składał się pałac. Pod całą budową rozciągały się kamienne mosty, w dole słychać było chlupot wody, która kaskadami spływała na coraz niższe tereny. Nie dało się na to spojrzeć by nie zatrzymać na tym wzroku. - Dla każdego kontynentu są przygotowane miejsca na szkatułki z zębami. Tyle półeczek na szkatułki, ile dzieci aktualnie żyje. Gdy tylko dziecko osiągnie wiek osiemnastu lat, moja magia przestaje na nie działać, a ich zęby zostają przeniesione w inne miejsce. Tam leżą dopóki ich właściciel nie umrze... a wtedy rozsypują się w złoty pył - na końcu głos jej się załamał. Zaraz jednak znów się uśmiechnęła. Zdaje się, że zedrzeć uśmiech z jej twarzy nie jest łatwą rzeczą do osiągnięcia.
- Zaraz... czyli moje zęby też masz?! - krzyknęłam podekscytowana. Wróżka ponownie zachichotała.
- Tak, ależ oczywiście. Twoje, Jacka - wszystkich - odpowiedziała. Odleciała ode mnie kawałek i odwróciwszy się w moja stronę, machnęła zachęcająco swoją drobną dłonią. Szybko ją nadgoniłam i po chwili obie leciałyśmy w stronę części europejskiej. Już na wstępie powiem, że jej kolory od razu mi się spodobały. Do pozłacanych orientalnych ozdób dołączony był kolor niebieski, który zresztą był moim ulubionym kolorem. Wylądowałam tuż obok rdzenia budowali, z którego co jakiś czas wysuwały się szkatułki, za każdy razem, gdy podlatywały do nich Mleczuszki. Niektóre zatrzymywały się na moment, by przyjrzeć się mnie, czasem jeszcze okrążyły mnie szybko, ale prędzej czy później wszystkie odlatywały. Ząbek dotknęła dłonią w jednym miejscu, z którego wysunęło się ozdobne pudełeczko. Wróżka wzięła je delikatnie w dłonie i odwróciła się z nim w moją stronę. Na jej wyciągniętych rękach leżała złota, podłużna szkatułka, na górze spłaszczona i ozdobiona kolorowymi rombami, z przodu, w małych kółku widniała twarz dziewczyny. Moja twarz. Delikatne rysy, nieśmiały uśmiech, drobny nosek i piękne zielone oczy, które otaczały lekko pokręcone, ciemnoblond włosy. Odebrałam od dziewczyny pudełeczko i zaczęłam je ostrożnie obracać w dłoniach. Tooth dotknęła delikatnie palcami w miejscu niebieskiego i największego z rombów. Pudełko otworzyło się, ukazując dwa rzędy śnieżnobiałych, małych zębów, które to niegdyś należały do mnie. - W nich zatrzymane są twoje najważniejsze wspomnienia. Jeśli kiedykolwiek miałabyś jakieś wątpliwości czy problemy, wystarczy jedno dotknięcie, a dowiesz się tego, co chcesz - szepnęła, odbierając mi szkatułkę i chowając ją z powrotem do skrytki.
- Strażniczka Wspomnień... - powiedziałam, jakby na potwierdzenie.
- Dokładnie. Wspomnienia - choć niekiedy bolesne - są naszą cząstką, czymś co nas buduje. - Na jej słowa odpowiedziałam jedynie delikatnym uśmiechem, który i tak szybko zniknął z mojej twarzy.
- Tooth... - wyjąkałam, wskazując na ogromną, czarną chmurę, napływającą z zachodu. Wróżka odwróciła się gwałtownie i nastroszyła pióra. Przybrała groźną pozę.
- Chce nas nastraszyć - warknęła i ruszyła naprzeciw chmurze. Zdezorientowana, niewiele myśląc, ruszyłam za nią. Jakby nie patrzeć, mogłabym wypróbować swoje zdolności.Na swojej drodze napotkałyśmy jednak tylko jednego z koszmarów, pozostała czerń była zwykłym dymem. Na nasz widok, koń zarżał głośno i uciekł, rozpraszając otaczający go dym. Pierwszy raz widziałam to stworzenie. Choć z wyglądu mógł się wydać majestatycznym czarnym koniem o złotych oczach, było w nim coś przerażającego
- Nie chce nas straszyć. To był zwiadowca -  skwitowałam.


Odkąd Wiktoria i Ząbek poleciały do Zębowego Pałacu w bazie zrobiło się znacznie ciszej. Mógłbym nawet powiedzieć, że teraz jest tu nudno. Odkąd spędzam cały czas z tą nastolatką, zauważyłem, że znów czuję się niezwykle samotny i opuszczony, gdy jej nie ma. Powstaje we mnie jakby taka pustka. A może to dlatego, że w końcu mam kogoś w moim wieku dzięki komu nie jest samotny? Wyjrzałem przez jedno z okien, obok których przechodziłem. Na błękitnym niebie malował się delikatny, szarawy zarys Księżyca. Jego widok dodał mi trochę otuchy. Zaraz jednak odwróciłem wzrok, bo o to przede mnie pojawiły się drzwi do pokoju, który to od wczoraj należał do Wiktorii. Położyłem dłoń na klamce i pociągnąłem drzwi, by wejść do pokoju. Podszedłem do regału, na którym były alfabetycznie poukładane książki. Moją uwagę przykuła jednak raczej nie książka, a gruby notatnik z błękitną okładką. Na pewno nie należał on do ogromnego księgozbioru Norda. Wyciągnąłem ku niemu rękę, którą jednak szybko cofnąłem, jakby poparzony. Zastanowiłem się chwilę, czy jednak sprawdzić, co to jest... i jednak ciekawość wzięła górę. Wziąłem więc w dłonie pamiętnik, o czym świadczył napis na okładce. Wiem, że nie powinienem zaglądać do środka, ale nie mogłem się przemóc. Pierwsza strona była napisana koślawymi literami, bez charakteru. Wyraźnie dało się zauważyć w tym pismo dziecka. Była i data - wpis ten powstał niemal dziewięć lat temu. Nie było to raczej coś, czemu chciałbym poświęcić uwagi, więc zacząłem kartkować pamiętnik. Z czasem zauważyłem, że na kartkach pojawiają się rysunki śnieżynek. Na początku nie zwracałem na to szczególnej uwagi, gdy w końcu pojawił się niezgrabny, dziecięcy rysunek mnie. Szybko zacząłem czytać notkę, która opisywała nasze pierwsze spotkanie. Uśmiechnąłem się szeroko, będąc mile zaskoczony. Przez następne parę lat, które były tutaj opisywane, nie działo się nic ciekawszego. Aż w końcu doszedłem do strony, która opisywała dzień naszego kolejnego spotkania. Wtedy również poczułem poczucie winy. Zamknąłem pamiętnik i odłożyłem go z powrotem na półkę. Chciałbym przeczytać, co o mnie pisała, ale wiedziałem, że i tak już zrobiłem zbyt wiele. Odwróciłem się plecami do regału i ruszyłem w stronę biurka, na którym leżały sterty rysunków. Wyciągnąłem jeden z nich, ten ze mną - nowszą wersją. Uśmiechnąłem się ponownie. Wolę się jednak dowiedzieć od samej Wiktorii, co o mnie myśli, a nie jak cham czytać jej cały pamiętnik. Znów uszczypnęło mnie poczucie winy za to, co zrobiłem. Potrząsnąłem jednak głową, chcąc odgonić od siebie złe myśli. Przeczytałem tyle, ile sam wiedziałem, więc o co się martwić? Szybko wyszedłem z pokoju, delikatnie zamykając za sobą drzwi i poszedłem spacerować dalej. Teraz już nawet zamrażanie elfów nie sprawiało mi takiej przyjemności, jak kiedyś. Ech, miejmy nadzieję, że ona szybko wróci...

17 komentarzy:

  1. Na katalogu patrzę, FF Strażników. "E, pewnie jakiś dzieciak pisze, przynajmniej będę mogła się pośmiać" myślę. Klikam. "Okej..szablon ładny jest, ale to nic nie znaczy." Czytam pierwszy rozdział. "Cholerka to wciąga." Czytam to i mówię ci:

    Pisz dalej bo łeb urwę i spalę w zardzewiałym piekarniku który trzymam w kurniku! >D xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, ciekawe masz zdanie o ludziach, którzy piszą FF Strażników. XD Niemniej, muszę Ci co do tego przyznać rację. Widziałam parę takich, od których tylko chciało się uciec, bo już same błędy ortograficzne (cała masa...) odstraszały.
      Spokojnie, jak pisałam tak pisać będę. Tym bardziej, że mam pomysł na kolejną część. Może jeszcze nawet rok będę siedziałam nad tym FanFic'iem. :D

      Usuń
  2. Super rozdział! Piszesz super historie. Mam nadzieję że naprawdę nieźle nas zaskoczysz :3
    paulinafiolet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zaskoczeniem nie będzie to, co ma się wydarzyć w następnym rozdziale, ale osoba, z której to perspektywy będziecie mogli zobaczyć tę historię. :D

      Usuń
  3. Mówiłam co sądze o tym rozdziale, więc teraz ci komenta nabiję c:
    Nie chce się powtarzać, więc rzeknę, że cieszę się z tego mhrocznego konika na końcu :3 i lubie opis siedziby Zębuszki.
    Weny etc. c:
    Padnięta Kraken :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Jako, że nie znalazłam innego kontaktu do ciebie, pozostawiam ci tą wiadomość tutaj. Piszę pracę magisterską na temat fan fiction na blogach. Twój blog znalazł się w gronie blogów, które analizowałam na potrzeby pracy. Zwracam się, więc prośbą o wypełnienie krótkiej ankiety przeznaczonej dla autorów. Oto link:

    Ankieta dla autora

    Z góry dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest kontakt w zakładce "Autorka", niemniej już daruję. Zaraz zobaczę tą ankietę. :)

      Usuń
  5. Czesc podasz link na twoje konto na deviantarcie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://raylighane.deviantart.com/
      Ten sam nick mam praktycznie wszędzie. :)

      Usuń
  6. (nucę) Jack się zakochał. Jack się zakochał.

    OdpowiedzUsuń
  7. "(...) byś dała się omamić jego sztuczką (...)" - chyba "sztuczkom" :3
    Rozdział super *w* Czyżby nasz kochany Jack zaczynał coś czuć do Wiktorii? ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ou, literówka. Pisałam z telefonu, więc widać tego skutki. XD

      Usuń
  8. "- Nie chce nas straszyć. To był zwiadowca - skwitowałam." <-> Zwiadowca. To jedno słowo wystarczyło, aby w mojej głowie pojawiły się postaci Willa i Halta z serii książek pt. "Zwiadowcy", którą ci polecam, jeśli nie czytałaś :)
    Jackowi brakuje Wiktorii... to jasne, że zaczyna coś do niej czuć... :D

    OdpowiedzUsuń