wtorek, 25 czerwca 2013

Wojna

Tak, w końcu jest. Z dwudniowym opóźnieniem, ale jest. Wybaczcie mi to, ale na prawdę miałam ograniczone możliwości. Cóż, długo czekałam na tę część mojego opowiadania i cieszę się, że w końcu mogłam ją opisać. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ona tak samo jak mnie... Was zapraszam do czytania, a sama uciekam na szermierkę. Do zobaczenia!



Ostatnie dni były wyjątkowo burzliwe i pracochłonne. Coraz częściej dowiadywaliśmy się o atakach Mroka, coraz częściej napotykaliśmy się na jego armie Koszmarów. Nigdzie nie mogliśmy czuć się bezpiecznie. Spotykaliśmy się wielokrotnie w Siedzibie, by obmyślić jakieś plany. W końcu postanowiliśmy, że będziemy patrolowali konkretne tereny, każdy z osobna. Mieliśmy zachowywać się cicho, nie wychylać się, a mimo wszystko wykonywać również zadania powierzone nam przez Księżyca. Niewiele czasu spędzałam już z Jackiem, co było dla mnie - jak i dla niego - dość ciężkie. Teoretycznie byliśmy w tym samym wieku, doskonale się dogadywaliśmy i znaliśmy, a teraz byliśmy rozdzieleni na cały czas. Moją jedyną towarzyszką była jedna z Mleczuszek, która wyjątkowo lubiła przebywać w moim towarzystwie. Ja również była zadowolona z jej obecności - przynajmniej nie musiałam być sama. Większość moich patroli było spokojnych, nie mogłam się skarżyć na obecność Pitcha. Co innego musiałam powiedzieć o Adzie. Niezwykle często czułam drażliwy zapach jej dymnych włosów. Również w oczy rzucały mi się braki lub zanikania kolorów. Nie czułam się bezpiecznie, lecz otuchy dodawała mi mała wróżka.


Teraz jednak coraz częściej natykam się na zwiadowców czy nawet większe patrole Mroka. Słyszałam, że Zając i Zębuszka mieli już okazję stanąć do walki. Ja wolałam się ukrywać. Nie chodziło mi tutaj o to by nie ukazać Pitchowi swoich mocy, a o sam strach... co było chyba jeszcze gorsze. Zastanawiałam się czasem czy nie byłoby dobrym pomysłem pośledzeniem trochę ich, ale jednak wciąż postanowiłam się nie wychylać.


Aktualnie znów jesteśmy w Siedzibie. Z zaciekawieniem przysłuchuję się rozmowom Strażników, lecz sama nic się nie odzywam. Wszyscy przyglądaliśmy się Sferze Snów. W trzech różnych miejscach światełka chaotycznie migotały. Doskonale wiedzieliśmy, co to oznacza.
- Rozdzielimy się na trzy dwuosobowe grupy. Ja, wraz z Zającem, pójdziemy tutaj, Tooth i Piasek tutaj, a Wiktoria i Jack tu - wskazywał kolejno na poszczególne punkty na globie. Mój wzrok był jednak utkwiony w Polsce, gdzie światła wariowały najbardziej. Nerwowo tupałam nogą. Wiedziałam, że mnie tam nie wyśle, po prostu wiedziałam.
- Nord, ja muszę tam pójść - wyrzuciłam w końcu z siebie. Głos mi delikatnie zadrżał jak zawsze, gdy spodziewam się odmowy.
- Wiktorio, oni to robią specjalnie, chcą Cię tam przyciągnąć - zaprotestował. Ja jednak nie ustępowałam.
- Znam tamto miejsce lepiej od Was. Dajcie mi tam pójść - powiedziałam już bardziej stanowczym i złowrogim tonem. Zębuszka wyraźnie posmutniała. Sama poczułam się źle z tym jak się zachowałam. - Wybacz, ale na prawdę... na prawdę muszę - dodałam spokojniej. Mikołaj westchnął ciężko.
- Dobrze, wy pójdziecie w te rejony, zaś Wróżka i Sandy wezmą te. Czy teraz wszyscy są zadowoleni? - W odpowiedzi otrzymał jedynie krótkie skinienia głowami od każdego z nas. - Tak więc w drogę.


- Zdaje się, że to tu - rzucił Nord, gdy sadzał sanie na ziemi. Już wcześniej z powietrza zauważyli (a przeoczyć się raczej tego nie dało) ogromne, czarne chmury, które zalewały pobliskie budynki. Zając wyskoczył z sań i zaczął pociągać nosem, strzępiąc przy tym uszami.
- Nadchodzą... - syknął, przyjmując pozycję gotową do ataku. Po chwili wyciągnął swoje bumerangi, czemu zawtórował dźwięk kordelasów dobywanych przez Mikołaja.
- Gotowy? - zapytał mężczyzna.
- Jak nigdy wcześniej - odpowiedział. Nie minęło parę sekund, a otoczyła ich armia Koszmarów. Na ich czele stał generał-zwiadowca - największy z koni, który był również łącznikiem między stworami a Pitchem. Chwila spokoju, tupot kopyt, donośne rżenie zwierząt. W końcu ruszyły one na Strażników, którzy sprawnie niszczyli jednego po drugim. Świst ostrzy i bumerangów, syk rozsypującego się piachu - to wszystko było muzyką piękną, ale i straszną za razem. Z czasem szeregi armii przerzedziły się, a pozostałe jednostki zaczęły uciekać. Ich dowódca prychał rozzłoszczony i skrobał ziemię kopytami. Po jakimś czasie i on zauważył, że dalsza walka nie ma sensu i zarżał, jakby chciał ogłosić odwrót dla ocalałych. Podczas ucieczki jeszcze parę koni zginęło od ataków Astera, ale zaraz nastała cisza, niebo stało się przejrzyste, a chmury się rozpłynęły.
- No i to mi się podoba! - zawołał uradowany Nick, podnosząc kordelasy ku niebu. Jego radość przygasił jednak Zając.
- Wygraliśmy bitwę, ale wojna jeszcze się nie skończyła...


W innym miejscu wciąż trwała zaciekła walka. Powietrze ze świstem przecinały bicze Piaska, który unosił się nad polem bitwy. Toothiania rozcinała Koszmary swoimi ostrymi skrzydłami, jak i szablami, których nie używała od lat. Wzbudzały one w niej pewne uczucia i wspomnienia, do których jednak wolała nie wracać. Ostatnim razem... Tak, dobrze to pamięta. Jeszcze przed Złotym Wiekiem, kiedy to i ona została wybrana na Strażnika, by pokonać Pitcha. Z krótkiej zadumy wyrwał ją śmiech Adriany, która przeskoczyła tuż przed jej nosem.
- No, Wróżeczko, stań do walki - rzuciła złośliwym tonem. Ząbek zastanowiła się krótko, czym może walczyć ta nastolatka, lecz jej myśli rozwiał widok czarnego kija, który wyjęła. Wróżka podleciała do niej i zaczęły toczyć swoją prywatną walkę. Obie były sprawne i szybkie, jednak to Tooth miała przewagę. W końcu i Ada to zauważyła, i bez chwili namysłu rzuciła się w ucieczkę. - Odwrót! - wrzasnęła do armii, która mimo wszystko wciąż się dobrze trzymała. - Jeszcze się policzymy, Królowo - syknęła, znikając gdzieś w cieniu razem z końmi.
- Królowo... - z trudem wyszeptała. Skąd ona wie? To wszystko działo się jeszcze przed nadejściem Adriany. Potrząsnęła gwałtownie głową. - Nie czas na sentymenty. Sandy, wracam do Siedziby. Miejmy nadzieję, że pozostały również poszło tak dobrze. A już w szczególności Wiktorii i Jackowi... - rzuciła, chowając szpady do pochw.


- Jack, uważaj! - krzyknęłam, gdy podleciał do niego kolejny z Koszmarów. Szybko strzeliłam w niego wiązką światła. - Dlaczego one schodzą się tak po kolei? - zapytałam.
- Nie wiem, nie mam pojęcia... Nie podoba mi się to - odpowiedział. Oboje z góry lustrowaliśmy teren, chcąc ujrzeć coś podejrzanego, jakąś poszlakę kierującą nas w stronę wroga. Zadanie mieliśmy utrudnione, gdyż złapała nas tutaj noc. Z tegoż względu stworzyłam dwie kule światła, które oświetlały nam poszczególne tereny. W pewnym momencie poczułam, że ktoś szarpie mnie delikatnie za ramię. Z ulgą zauważyłam, że to tylko Jack, która wskazywał kijem w miejsce pomiędzy drzewami. Przyjrzałam się dokładniej we wskazanym kierunku i ujrzałam delikatnie poruszające się cienie, które wyróżniały złote ślepia. Jedne z nich się jednak różniły, były położone wyżej i samej były bardziej płaskie.
- Pitch Black - szepnęłam drżącym głosem. Chłopak spojrzał na mnie łagodnie.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze - pocieszył mnie. Nie byłam w stanie uwierzyć mu w te słowa, nie po tym co się zaraz wydarzyło. Ze wszystkich stron otoczyły nas Koszmary. Przebiegały obok nas, tratowały, błyskały groźnie oczyma. Ja i Jack staraliśmy się trzymać blisko, jednak kolejne napływające fale cieni nam to uniemożliwiały. Widziałam jedynie jak gdzieś w oddali pojawiają się zimno-błękitne błyski, lecz nagle i one zaniknęły. Poczułam, że zaczynam panikować, broniłam się jak mogłam, ale w końcu Koszmary ściągnęły mnie na ziemię. Z zaskoczeniem zauważyłam, że zostawiły mnie już w spokoju. Podniosłam się na nogi i rozejrzałam wokoło.
- Wydawało Wam się, że jeden młodociany Strażnik i jedna dziewczynka, która ledwo otrzymała moce, zdołają mnie pokonać? - z przerażeniem rozpoznałam głos Mroka.
- Gdzie jesteś?! Pokaż się! - wrzasnęłam w ciemną pustkę. Zaraz przede mną wyłonił się Pitch, lecz i jego widok tylko odebrał mi siły. Nogi zaczęły się pode mną giąć, ręce się trzęsły. - Jack... - jęknęłam. Black trzymał go, przyciskając jego własny kij do gardła. - Zostaw go! - krzyknęłam. Czułam, że napływają mi łzy do oczu.
- Och, czyżby ktoś tu miał zamiar się popłakać? - rzucił ironicznie. - Tak mi przykro, ale będę zmuszony go zabić - kontynuował. - Widać, że bez niego jesteś zbyt słaba, by walczyć... a tego właśnie potrzebuję. - Z-zabić? Słysząc to wszystko, ogarniał mnie coraz większy strach. Z trudem przełknęłam ślinę i zacisnęłam pięści.
- N-nie. Jeśli go zabijesz... Prawda, to nie byłoby dla mnie łatwe, ale czas leczy rany... Ch-chęć zemsty szybko by mną zawładnęła, dając mi siły do pokonania Cię... Zostaw go. Weź mnie, ale zostaw Jacka. Czy nie tego właśnie chcesz? - wyprostowałam się. Nie mogę zaatakować, nie mogę nic innego zrobić. Nie jestem Strażnikiem, więc nie będzie to zdrada... ale czy kiedykolwiek zdołam wrócić?
- Cóż... - zamyślił się Pitch. Zaraz pchnął chłopaka w moją stronę. Szybko ochroniłam go przed upadkiem i położyłam sobie jego głowę na kolanach.
- N-nie rób tego - szepnął, z trudem łapiąc powietrze.
- Zrobię, nie powstrzymasz mnie.
- Ale... ekhy ekhy... dlaczego? - To pytanie mnie na moment zmroziło. Słowa... nie umiałam ich z siebie wydobyć. Schyliłam się i delikatnie pocałowałam Jacka. Nic innego nie byłam w stanie zrobić. Zaraz jednak poczułam gwałtowne szarpnięcie w tył. - Wiktoria - charknął Białowłosy.
- Mieliście już swoją chwilę na pożegnanie - rzucił Mrok. Zaczął otaczać mnie mrok i cień, moje powieki stały się ociężałe. Wiedziałam, że gdy je otworzę, nie będę zadowolona z widoku.

30 komentarzy:

  1. Ja... ja... *chlip* żądam ciągu dalszego, bo zaleję Warszawę łzami, nie wolno tak! D;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie. W niedzielę, 7 lipca. XD
      Ale później troszkę problem, bo na wakacjach będę... >.>

      Usuń
  2. Cószsz... Cószszsz mam powiedzieć? Ten rozdział jest genialny. Najlepszy do tej pory, tyle ci powiem.
    Głupia Wiktoria. Prosto w pułapkę -,- Za to historia Tooth mnie zaintrygowała. I to przez pare słów. Królowa?
    Ohhh, myślę, że mniej więcej wiesz co myślę o wątkach romantycznych (chociaz jesli chodzi o kompleks bohatera sprawiajacy, ze bohaterka broni kazdego to powinnam ci co nieco zdradzić) ale ten, delikatniutki momencik całkiem przypadł mi do gustu :3
    No, no, no. Panie Black, pokaż co potrafisz...
    Kraken

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... *^*
      To ty nie wiesz? D: Przecież Tooth byłam Królową armii Mleczuszek, ogólnie rzecz biorąc, nadal nią jest, ale nie okazuje tego w żaden sposób. Muszę zdobyć nowelę "Toothiana, Queen of the Tooth Fairy Armies". ;-;
      Właśnie z uwagi, że to czytasz, starałam się ten wątek jak najbardziej załagodzić... xD
      No... no może pokaże, jeszcze nie wiem... D:
      ~ Raylighane

      Usuń
  3. Ah, wiesz, 7 mam urodziny *___* Tym razem dodaj na czas! >:c

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże to... to... takie piękne!!! Od siódmej linijki od końca w dół mogę jedynie płakać i Cię wielbić Rayli Ghane. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć. ;) Jestem Astrid(Dorota) Undamiel (Jamróz)<-- Na Strażników Marzeń natknęłam się dopiero kilka dni temu, ale zdążyłam już pokochać tą bajkę a w szczególności głównego bohatera. Blog jest cudowny!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Szkoda że tak mało jest blogów o Jacku :( Często będę tu przychodzić ;). Pisz jak najszybciej. Czekam na newsa. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawał. ._.
      Pierwsze co zauważyłam to znajome mi nazwisko i przestraszyłam się, że ktoś z moich znajomych odnalazł mojego bloga, ale uff... W sumie, to takie pustaki, że są zbyt "dorośli" na bajki.
      Dziękuję bardzo. C: Może blogów nie jest aż tak mało, ale niewiele z nich jest na... poziomie.
      Piszę, piszę. Tym razem będzie na czas. D:

      Usuń
  6. Ja sama miałam niezłą minkę jak usłyszałam nazwisko głównego bohatera i porównałam ze swoim hehe... Co do nazwiska wnioskuję że pochodzisz z gór skoro znasz kogoś o tym nazwisku. Ja mieszkam koło Gorzowa więc to chyba nie ja.
    Astrid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano własnie pochodzę z centrum Polski. Ale moja znajoma mieszka w Wadowicach, a to już blisko gór. c:
      ~ Raylighane

      Usuń
  7. Jezuu. Ten rozdział mało nie doprowadził mnie do łez. Ta scena z Jackiem i Wiktorią... Aż brak słów. Pisz dalej i obyś tym razem zdążyła ;)
    paulinafiolet

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się zdążyć. ;-;

      Usuń
    2. No nie!! Nie można przerywać w takim momencie ;__________;
      Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział i życzę weny~! ^.^

      Usuń
    3. Och, można, można... >:3

      Usuń
  8. Powiem szczerze ,,Wielbię Jack'a, jest słodki (oczywiście jak na postać z kreskówki, dlaczego ja zawsze zakochuję się w bohaterach tego typu?)'' Twój blog jest super, a totalnie super są te wpisy. Matko jak patrzę na jakieś zdjęcie z Jack'iem to serce mi wali. Kurczę ja mam coś nie tak z psychiką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja skończyłam niedawno 15 lat. Ze szczerym sercem mogę powiedzieć, że porządnie zauroczyłam się w tej postaci (choć teraz to już z lekka zanikło). To była pierwsza taka postać, która mnie ruszyła do własnego tworzenia, pisania czy nawet rysowania - specjalnie zaczęłam się uczyć rysować, żeby móc rysować Jacka. Ten film to na prawdę coś pięknego... i fantastycznie zrobili postacie.

      Usuń
  9. Kiedy będzie następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 7 lipca, czyli jeszcze tylko 5 dni... Nanana, czas zacząć pisać~ ._.

      Usuń
  10. Ja tam przez 2 lata byłam zakochana w Hao Asakurze więc wiem jak to jest. W międzyczasie też w Czkawce z Jak wytresować smoka, ale odkąd 1 raz oglądnęłam Strażników Marzeń znów coś mnie tchnęło i zakochałam się znowu. Tym razem w Jacku.
    Astrid

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja w końcu zrozumiałam moją koleżankę, która miała wiele, na prawdę wiele miłości. Oczywiście, do postaci "nieistniejących"...
      ~Raylighane

      Usuń
  11. Na ten blog trafiłam przypadkiem gdzieś na początku lipca, kiedy szukałam w necie czegoś o strażnikach marzeń.Wtedy znalazłam razem pięć blogów trzy mi nie odpowiadały,a BARDZO spodobał mi się Twój blog i jeszcze jeden.Cieszę się, że ktoś starszy ode mnie (mam 12 lat) lubi bajki, czy jej bohaterów. Mimo, ze wcześniej nie zostawiałam komentarzy to wiernie czytam każdy post od początku do końca i potem jeszcze około 25 razy :). Prędko mi się nie znudzi Twój sposób pisania. Ty naprawdę mnie zachęciłaś do tego żebym stworzyła bloga.Chociaż nie wiem, jestem bardzo bardzo nieśmiała i chyba nie będę potrafiła wydać moje żałosne opowiadania na krytykę i opinie publiczną. Jednak podziwiam Cię między innymi za odwagę. Wierna fanka eeeee....matka natura.
    PS. Takie jedno małe ostrzeżenie uważaj na właścicieli blogów analiujących inne blogi. Potrafią dokopać i ośmieszyć. Strzeż się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Uprzejmość każe mi rzec, iż miło mi słyszeć tak dobre słowa od - jakby nie patrzeć - konkurencji. Anonim nie potrzebny, gdyż i tak wiem, kim jesteś. Nie boję się takich blogów, niech robią, co chcą. Mogą, ja im nie zabraniam. Mnie słowa krytyki nie bolą, jak co poniektórych...
      ~dobrze Ci znana Raylighane

      Usuń
    2. Chyba mnie z kimś pomyliłaś. Nie prowadzę żadnego bloga. Chciałam Cię tylko ostrzec. A zamiast anonim chciałam wpisać matka natura. Wiem, że może zwieść ten dyplomatyczny sposób pisania moich komentarzy. Sorry, ale ja zawsze wszystko robię dokładnie.
      PS. Kiedy dodasz kolejny rozdział? Pytam, bo jutro wyjeżdżam na wakacje.
      Pozdrawiam. mn

      Usuń
    3. Cóż, może pomyliłam, może nie. Trudno orzec. :1
      Rozdział dodam... Ech, mam nadzieję, że w niedzielę. Nie mam w domu internetu, a odpisuję teraz tylko dlatego, iż jestem u koleżanki. ;_;

      Usuń
  12. Oni się pocałowali, nannananananan x3

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiedziałam, że coś ich do siebie ciągnie!!! xD HAA!! xDD
    W sumie to było przewidywalne... ale mniejsza :P
    Smutne! :( Ale fajne :D lubię takie klimaty xd

    OdpowiedzUsuń