niedziela, 9 czerwca 2013

Wspomnienia

Witajcie, moje kochane ludki. Dwa dni temu miałam urodziny i właściwie do dzisiaj "imprezuję". Udało mi się jednak znaleźć czas na napisanie rozdziału, choć miałam sporo przerw na przeczytanie kolejnego rozdziału lub obejrzenie następne odcinka Gry o Tron. Dzisiaj to wszystko napisane jest w znacznie inny sposób niż zwykle mogliście u mnie czytać. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Enjoy! 



Właściwie... zaczęło mi już brakować tych miast, w których to brakuje moich kolorów. Od jakiegoś czasu nigdzie nie pojawiła się chociażby tęcza, którą mogłoby zachwycić się jakieś dziecko. Teraz nie jestem już w stanie tego zrobić, pomyślałam, ponownie przyglądając się moim włosom. Mgła delikatnie przelatywała przez moje palce. Wciąż nie jestem pewna swojego wyboru.


Biegiem przemierzałam miasto po dachach. Skok za skokiem, a wszystko to by odnaleźć idealne miejsce na kolejną tęczę. Wbrew pozorom to nie jest proste zadanie. W tych czasach brak przystępnych miejsca do pozostawienia po sobie śladu. W końcu jednak udało się, znalazłam! Rzuciłam się z dachu w dół i gdybym była "normalna", pewnie leżałabym teraz rozpaćkana na chodniku na kilkanaście metrów. Niemniej, nie należę do osób powszechnie uznawanych za "normalnych", więc po prostu wylądowałam zgrabnie na palcach. Obejrzałam dokładnie plac, dłonie ułożyłam jakby w ramkę i w końca wybrałam odpowiednie miejsce. Podeszłam tam, w myślach wymierzyłam długość tęczy i skoczyłam. Z radością patrzyłam na roześmiane twarze dzieci, na których to oczach powstawał kolorowy pas. Wylądowałam ponownie na ziemi, machnęłam ręką, chcąc "odciąć" tęczę od moich włosów i uczepiłam ją ziemi. Dumnym wzrokiem patrzyłam na swoje dzieło. Perfekcyjnie.


Dlaczego więc to zrobiłam? Przecież od zawsze gardziłam Mrokiem... Jednak to samo tyczyło się Strażników. Niech będą przeklęci. Zamknięta grupa wybrańców, którzy z łatwością zbierają dzieci, które w nich wierzą. I to na dodatek wina dorosłych! Dlaczego oni zawsze muszą wszystko psuć?


Ze spokojem wpatrywałam się w blask zachodzącego słońca. Delikatny wiatr unosił moje kolorowe włosy. Nie wiem ile razy już widziałam ten piękny widok - setki, może i tysiące - ale zawsze urzekał mnie tak samo. Mam zdolność zmieniania pór dnia, a mimo to jeszcze nigdy jej nie wykorzystałam. Zawsze uważałam, że najpiękniejsza jest natura... Nagle poczułam otaczający mnie strach. Wzdrygnęłam się lekko. 
- Witaj - usłyszałam niski głos. Podskoczyłam ze strachu. Od setek lat to na pewno mnie nikt nie odwiedzał.
- Pitch Black! Czego ode mnie chcesz?! - warknęłam. Nigdy nie lubiłam tego człowieka. Odkąd tylko się pojawił, pałałam do niego nienawiścią. Wszystko wokół niego robiło się takie smętne i ponure... Moje ukochane kolory!
- Ja? Liczę jedynie na krótką rozmowę - kontynuował, nie przejmując się zbytnio moim złowrogim spojrzeniem.
- Prędzej wezwę Strażników niż z Tobą porozmawiam! - Choć i za nimi nie przepadałam, wolałam chyba ich obecność od obecności Czarnego Pana. Oni przynajmniej przyprowadzali ze sobą spokój i porządek. Ba, za sprawą Mikołaja mogłam z zapartym tchem oglądać otaczające mnie barwy i światła, które to ludzie wywieszali w okresie świąt.
- To już jakaś rozmowa - uśmiechnął się złośliwie. Spiorunowałam go wzrokiem i nic więcej się nie odezwałam. - Cóż, skoro i tak masz już zamiar milczeć to nie będę Ci dłużej zawadzał - po czym się rozpłynął.


Cień. Okropny cień. To był pierwszy raz kiedy mnie otoczył. Już wtedy zastanawiała mnie jego niespodziewana wizyta. Minęło tyle lat spędzonych w samotności i nagle pojawił się on. Dlaczego nie pomyślałam, że to może się tak skończyć? Pamiętam, że jeszcze wiele razy mnie nawiedzał, aż w końcu pozwoliłam mu zostać na dłużej. Ile to było ucieczek i gróźb, zanim po raz pierwszy porozmawialiśmy...


Dzień. Spokojny i cichy jak każdy inny. W pewnym momencie poczułam jednak, że ktoś mnie obserwuje, a zaraz na moim ramieniu delikatnie położona została dłoń. Już się nie wzdrygałam, nie odwracałam, nie krzyczałam - to i tak nie miało sensu.
- Witaj - rzuciłam chłodno. To że pozwalam mu przy mnie być nie oznacza, że będę dla niego uprzejma.
- Och, widzę, że coraz spokojniej przyjmujesz do siebie moją obecność - zauważyłam. Mruknęłam cicho pod nosem i ziewnęłam. Wiecznie nie wyspana, pilnująca dnia i nocy. - Chwila spokoju?
- Przerwana przez Ciebie... ech... - westchnęłam, zamykając na moment oczy. Pozwoliłam się na chwilę wyciszyć, chcąc wysłuchać co ma świat do powiedzenia. Z przerażeniem jednak otwarłam oczy i spojrzałam pod swoje nogi. Delikatna czerwień dachu bloku, na którym teraz stałam, zaczęła zanikać i ustępować szarości. Gwałtownie odepchnęłam Mroka, który nie spodziewając się mojego ruchu, zrobił parę chwiejnych kroków w tył. Uklękłam szybko i dłońmi dotknęła twardą powierzchnię. - Ćśś, spokojnie... - szepnęłam do powracających kolorów. Wszystko tylko nie one, nikt nie może zabrać jej barw. - Odejdź - rzuciłam krótko. Pitch posłuchał i spokojnie rozpłynął się niczym cień, którym zresztą był.


Zaśmiałam się krótko na myśl o mojej miłości do kolorów. Szkoda, że wtedy jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka. Westchnęłam głucho i wskoczyłam na najbliższy dach domu. Zrezygnowana usiadłam i zaczęłam wpatrywać się w dal na migające światełka. Zaraz znowu odpłynęłam w przeszłość.


- Dobrze, teraz już chyba wszystko jest idealnie - rzuciłam sama do siebie, patrząc na kolejną tęczę. Potrafiłam tak długo przesiedzieć w ciszy, że czasem zapominałam o barwie swojego głosu. Rozejrzałam się wokoło. Jesienne liście już zalegały na ziemi, tylko nieliczne pozostawały na drzewach. Zdaje się, że to moja ostatnia tęcza w tym miejscu - zima nadchodzi. Spokojnym krokiem maszerowałam uliczką, patrząc na biegające dzieci. Uśmiechnęłam się delikatnie, ale tylko do momentu gdy jeden z nich przebiegł przeze mnie. W miejscu gdzie mnie trafił poczułam ból... Nie taki normalny, zbyt trudny do opisania. Zacisnęłam mocno pięści z nadzieją, że powstrzymam napływające do oczu łzy. Dlaczego jestem skazana na wieczne bycie niewidzialną? Dlaczego nikt nigdy nie pomyślał, że to ktoś zostawia im te wszystkie barwy, talenty i pilnuje dnia oraz nocy? Wytarłam pojedynczą łzę, która spłynęła mi po policzku i ruszyłam dalej, przed siebie.
- Widzę, że komuś tu doskwiera samotność... - usłyszałam tajemniczy głos Mroka. Spojrzałam na niego spokojnie. Ten podszedł do mnie i złapał mnie delikatnie za brodę, unosząc moją głowę do góry. Mimowolnie spojrzałam w jego złote oczy. - Przecież nie musisz tak żyć. Wystarczy, że się do mnie przyłączysz a razem sprawimy, że dzieci zaczną w nas wierzyć. Łącząc nasze siły możemy pokonać Strażników, zgodzisz się ze mną?


Pamiętam otulający mnie czarny piach, który delikatnie zaczął unosić mnie do góry. Moje delikatne, jasne i zwiewne ubranie zamieniło się w czarne szaty, które teraz otulają moje ciało. Koszula, rurki i oficerki. Następnie zobaczyłam swoje włosy. Z niejakim przerażeniem patrzyłam na szarzejące kolory, które w końcu zamieniły się w mgłę. Potem opadłam powoli na ziemię...


- A więc jak z nami będzie? Zechcesz być moją sojuszniczką? - zapytał, wyciągając ku mnie swoją chudą dłoń. Spojrzałam na nią nerwowo, po czym uścisnęłam.
- Sojuszniczką...

7 komentarzy:

  1. WOOW! Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Super rozdział. Serio nie spodziewałam się czegoś takiego ale jest naprawde super.
    paulinafiolet

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ proszę, masz od Kraken upomnienie na począteczek :3
    Nie upomnienie, ale coś co mi za każdym razem, wszędzie przeszkadza.
    "Odzywa się mroczny głos.
    - Pich Black!"
    Żeby było, że natychmiast go rozpoznała czy coś, to bym przeżyła, albo opis postaci, która głosowi towarzyszyła.
    Kolejne jest to, że zapomniała barwy swpjego głosu. Zapominała. Myślę, że brzmienie by ciut bardziej pasowało.
    A teraz udajmy się w krótką drogę pełną pochwał.
    Podoba mi się sposób pisania tego rozdziału. Powiedziałaś, że będzie coś inaczej i przyznam, że takie wspomnienio-refleksje (zwłaszcza z osobą Ady) spod twojej Rayowej ręki bardzo mnie zadowoliły.
    Ogólnie postać Ady i jej znaczenie jako strażniczce tęczy i aktualnie mhrocznej sojuszniczce Mroka bardzo pasuje mi w tym opku.
    Jej ostatnia tęcza... Nie tylko w tym roku...
    Pozdrawiam cie i sto lay raz jeszze :D
    Kraken

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi osobiście spodobał się nowy sposób pisania rozdziałów. Zawsze to jakaś mała zmiana:).A tak w ogóle to uwielbiam ten blog i chociaż nie mam własnego, to powiem Ci,że mnie do pisania zachęciłaś:D. Wracając do rozdziału:moja ocena 10/10!
    Pozdrawiam,
    Diamencik♥

    OdpowiedzUsuń
  4. -.- Hmmm...
    ŻE WHAT?! Gdzie Jack?! Gdzie Wiktoria?! Wiktoria... dobrze mówię? Mylą mi się te imiona! >D
    Gdzie jest główna bohaterka i Jack?! D<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam również opisać trochę historię Ady. :1
      Główna bohaterka i Jack odpoczywają w siedzibie Norda... :C

      Usuń
  5. Odpłynięcie w przeszłość bywa bolesne, a czasem radosne... kurde, "Szekspir" mi się włączył xD Wybacz za to xd
    Spodobało mi się takie odpływanie [xD] no i to, że nie tylko wokół Jacka i Wiktorii kręci się akcja [jak np. u mnie, wokół Jacka i Elsy... ciągle o nich :P]

    OdpowiedzUsuń