poniedziałek, 23 listopada 2015

Ciężar prawdy

- Jest wyziębiona... - usłyszałam zmartwiony głos Ząbek. Powoli otworzyłam oczy, chcąc zobaczyć, co się dzieje. Leżałam na stercie koców i poduszek, tuż przy wielkim kominku, w którym teraz paliło się drewno. Na moją twarz wpłynął delikatny, słaby uśmiech. Czułam się znacznie lepiej, gdy otulało mnie ciepło. Dopiero po chwili zorientowałam się, że otaczają mnie Strażnicy. Wszyscy patrzeli na mnie oczami pełnymi strachu.
- Hej, przecież żyję... - powiedziałam cichym, łamiącym się głosem. Zdałam sobie sprawę, że nie zabrzmiałam zbyt wiarygodnie. Toothiana od razu podleciała i uścisnęła mnie mocno.
- Kochana, martwiliśmy się o ciebie... Byłaś cała wyziębiona...
- Czy Jack już powiedział, co się stało? - przerwałam jej. Nastolatek pokręcił przecząco głową.
- Nie było na to czasu...
- Zdaje się, że macie nam wiele do wytłumaczenia - rzekł Nord. Choć głos, który przybrał nie znosił sprzeciwu, czuć było w nim zaniepokojenie i troskę o naszą dwójkę.
- Jack, dlaczego jesteś brunetem? - Ząbek spytała niepewnie.
- To jest właśnie to, o czym musimy wam opowiedzieć... - odpowiedziałam. Podniosłam się z pomocą Piaskowego Ludka. Spojrzałam w dół na miejsce, gdzie słońce przylegało do mojej skóry. Było całe czerwone i bardzo podrażnione, oparzone. Szybko zdjęłam z szyi wisiorek. - Jack, zdejmij to! - poleciłam mu. Miał już widoczny ślad odmrożenia.
- Jak to w ogóle jest możliwe? - zauważył Zając.
- Bo straciliśmy swoje moce - odpowiedział Jack. Spojrzenia, którymi obdarowała nas reszta Strażników, przeszywały nasze ciała na wylot.
- Ale... ale jak to?! - Wróżka nastroszyła wszystkie swoje piórka.
- Nie mamy pojęcia, o to chodzi! Straciliśmy moce i pamięć! To drugie odzyskaliśmy dzięki naszyjnikom, również za ich pomocą się tu dostaliśmy - opowiedział nastolatek. Ja stałam obok, nie odzywając się słowem, ze spuszczoną głową. Już dawno domyśliłam się kto tego dokonał.
- Wiktorio, czy jest coś, co chciałabyś nam powiedzieć? - spytał Nord. Bałam mu się spojrzeć oczy. Bałam się komukolwiek spojrzeć teraz w oczy.
- Ja... ja mam pojęcie... - mój głos było ledwo słyszalny.
- O czym ty mówisz? - Jack zwrócił się w moim kierunku. Z trudem uniosłam głowę. W oczach zakręciły mi się łzy.
- Przepraszam, przepraszam, nie wiedziałam, że ona to zrobi. To moja wina, powinnam była wam powiedzieć, a nie zrobiłam tego... - Byłam roztrzęsiona.
- Ona? Wiki, o kim mówisz? - Tooth podleciała do mnie i objęła mnie delikatnie, aby mnie choć trochę uspokoić.
- O Cassandrze. To ona sprawiła, że byliśmy widzialni w Halloween, przez nią wszystkie nimfy miały problemy, gdy zabierała im moce. A teraz zabrałam również i nasze - mój głos cały czas drżał.
- A ty o tym wiesz, bo...? - Zając wyprostował się przede mną. Patrzył na mnie z góry. Wiedziałam, że chciał mnie nastraszyć swoją wielkością.
Minęła dłuższa chwila, zanim zebrałam się na odwagę, by wypowiedzieć następne słowa. Przełknęłam głośno siłę.
- Bo... bo dzięki niej dostałam nowe moce, a ona nauczyła mnie z nich korzystać... - wyznałam. Wlepiłam spojrzenie w podłogę.  Zaczęło mi się kręcić w głowie. Jakoś sama nie mogłam zrozumieć tego, co zrobiłam.
Cisza, która nastała po moich słowach jeszcze bardziej mnie denerwowała. Strażnicy nie wiedzieli jak zareagować. W końcu odezwał się Jack.
- Okłamywałaś nas wszystkich. Sprowadziłaś na nas niesamowite zagrożenie! Wszyscy mogą stracić teraz moce, przez ciebie - wycedził. Czułam jak jego słowa łamią moje serce na tysiące drobnych kawałeczków. - To ty odebrałaś mi wszystko, co miałem. - Rzucił mi pod nogi swój wisiorek i zaczął nas opuszczać.
- Jack, proszę, nie odchodź... 
Zatrzymał się na moment.
- Nie chcę mieć z tobą już nic więcej wspólnego - powiedział i odszedł.

***

Dobrze znów było mieć na sobie swoje stare ubrania. Znalazłem również swój kij. Jednak nie mogłem znieść tego, że nie reagował na moje polecenia. W miejscu, gdzie go trzymałem nie pojawiał się już lodowe zdobienia. Straciłem swoje moce i to było kolejnym dowodem.
Wyszedłem na dach, chcąc się uspokoić. Nie byłem w stanie zignorować chłodu, które atakował moje ciało. Od ponad trzystu lat czegoś takiego nie czułem. Dziwnie było znów się znaleźć w skórze śmiertelnika.
Spojrzałem w górę na rozgwieżdżone niebo. Srebrna tafla Księżyca rozświetlało noc.
- Nie patrz tak na mnie - powiedziałem do niego. - Nie, nie pójdę do niej, nawet na to nie licz. - Odwróciłem wzrok. - Co z tego, że uratowała kiedyś moje życie? - Poderwałem się na nogi. - Teraz wszystko straciłem! Moja moc to ostatnie, co mi zostało! - krzyczałem. Mój głos roznosił się echem po lodowych górach. Opadłem na kolana. - Twierdzisz, że nadal mam Strażników... i ją, ale na nic im się już nie przydam. A jej nie wybaczę jej za to, co zrobiła...

***

Siedziałam w swoim pokoju w Siedzibie Norda. Strażnicy mnie poprosili, bym się stąd nie ruszała. Chcieli osądzić moje czyny na osobność. Nagły krzyk dotarł do moich uszu. Podbiegłam do okna i szybko je otworzyłam. Choć słowa zagłuszał wiatr, zdołałam rozpoznać do kogo należał głos.
- Jack... - jęknęłam, zamykając okno. Osunęłam się na podłogę, zanosząc się łzami.
Wtem otworzyły się drzwi mojego pokoju. W progu stanął Mikołaj. Podniosłam się powoli i wytarłam mokre od łez oczy.
- Jaka jest wasza decyzja? Czy mam odejść?... - zadałam szybko pytania.
- Podejdź do mnie... - ciepły głos Norda był spokojny, ale i smutny. Niepewnie zbliżyłam się w jego kierunku. Położył mi na ramieniu dłoń. - Nie wyrzucę cię stąd, nie byłbym w stanie. Ale nie wiemy, co mamy z tobą zrobić. Sama wiesz, że to co zrobiłaś było głupie i nierozsądne. Nie tylko nas naraziłaś na niebezpieczeństwo, ale również i innych nieśmiertelnych, i przede wszystkim dzieci. Niestety, zawiodłaś nas jako Strażnik... - Zaległa na moment cisza. Po chwili kontynuował: - Nie ukarzemy cię. Stwierdziliśmy, iż już dostałaś swoją karę. - Zabrał rękę i wyszedł z pokoju. Zanim zdążył zamknąć drzwi, powiedział jeszcze: - Nie zapomnij, że nie możesz tu zostać na długo. Twoi rodzice cię teraz pamiętają. Lecz to, co zrobisz dalej, zależy tylko i wyłącznie od ciebie.
I znów zostałam sama.

***

Minęły cztery dni, odkąd przybyliśmy do Siedziby. W tym czasie dołożyłem wszelkich starań, by unikać Wiktorii. Raz tylko prawie na nią wpadłem, gdy zakradłem się do jej pokoju, by zabrać stamtąd naszyjnik ze śnieżynką. Później cały czas próbowałem odzyskać swoją moc. Któregoś dnia nawet zacząłem przegrzebywać księgi w bibliotece w nadziei, iż w którejś z nich znajdę rozwiązanie mojego problemu. Niestety, nic z tego.
Brakowało mi moich mocy i umiejętności latania. Dlatego często korzystałem z naszyjnika, by chociaż szybciej przemieszczać się po Siedzibie, szukając miejsca dla siebie. Irytowałem tym samym yetich, którzy w pocie czoła pracowali nad przygotowaniami do zbliżającej się Gwiazdki, podczas gdy ja plątałem się im pod nogami. Wielokrotnie wylatywałem za drzwi, również dlatego, że mnie nie poznawali. Trudno było im się dziwić. Zdecydowanie... nabrałem kolorów.
Zdarzyło się, że akurat gdy przechodziłem obok gabinetu Norda, drzwi od niego otworzyły się tak gwałtownie, że aż podskoczyłem. Rosły mężczyzna spojrzał na mnie oczami pełnymi przerażenia. Obok niego latała Mleczuszka. Od razu mnie rozpoznała, co mnie zaskoczyło, i przytuliła się do mnie. Trudno było opisać mi moją radość w tamtym momencie. Jednak nie było na to czasu, gdyż następne słowa Norda zmroziły krew w moich żyłach.
- Ząbek straciła moc.


____________
Na początku zrobiłam z Wiktorii histeryczkę, ale w sumie kiedyś była mną, a ja w takim momencie z pewnością straciłabym grunt po stopami, huh. Wybaczcie jeśli nie przypadło Wam to specjalnie do gustu.
Iii znowu króciutki rozdział. Nie jestem w stanie się jakoś rozpisać bardziej. Ale tak jakoś wyszło, że wpadł mi nowy pomysł, który ciut wzbogaci fabułę i delikatnie ją wydłuży. Bo prawda jest taka, że zbliżamy się już do końca opowiadania...
Mam nadzieję, iż mimo wszystko rozdział Wam się podobał. Zachęcam do komentowania i do zobaczenia w następnym rozdziale!

18 komentarzy:

  1. Ugh... a planujesz jakieś inne opowiadanie, w ogóle nie związane z tym? :D
    Kurczę, nie tylko ty byś wariowała w takiej sytuacji xD
    Krótki, oi tam. Sama długich rozdziałów z natury nie piszę, chyba, że mi wena naprawdę dopisuje xd
    Rozdział super ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie, gdybym tylko miała wystarczająco chęci, mam kilka pomysłów na powieści, które przydałoby mi się w końcu rozwinąć. Może po zakończeniu tego opowiadania zastanowię się czy rozpocząć coś nowego. c:
      Dziękuję bardzo. :D

      Usuń
    2. Cokolwiek napiszesz będę czytać xD
      A nmzc ;D

      Usuń
  2. O kurczaczki, swietne opowiadanie! Masz we mnie nowa czytelniczke, czekam z niecierpliwoscia na nowy rozdzia ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie. :D Mam nadzieję, że nie uumierałaś po zarwanej nocy. :P

      Usuń
    2. Tylko trochę ;) Ale dzięki mrozowi się wybudziłam w drodze do szkoły. Chyba Jack miał coś z tym wspólnego... ;D

      Usuń
  3. Ja powiem tylko jedno...
    Oni
    MAJĄ
    BYĆ.
    RAZEM!!!

    Żelcio

    OdpowiedzUsuń
  4. Całe dotychczasowe opowiadanie jest super ale oni maja być razem cassandra zginąć a wszyscy maja odzyskać swoje moce proszę cię bo serce mi pęknie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się w Was wszystkich wzbudzić takie emocje. :D

      Usuń
  5. Kiedy będzie next ? Doczekać się nie mogę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero w przyszłym miesiącu. c;

      Usuń
    2. Ehhh. .. zostaje tylko usiąść, wziąść zegarek oraz kalendarz do odliczania ile czasy pozostało do nexta :)
      P.S.: Zapraszam na mojego bloga
      frostandshine.blogspot

      Usuń
    3. wziąć*
      Cóż, nie jestem najlepsze w dotrzymywaniu terminów. xD

      Usuń
  6. Ostatni miesiąc miałam zawalony sprawdzianami, kartkówkami i egzaminami, więc nie miałam nawet chwili oddechu by móc przeczytać rozdział. Jednak dziś już jestem i czytam. Wiesz co ci powiem? Naprawdę dobrze wychodzi ci pisanie. Potrafisz wywołać w czytelniku różne emocje, wpływasz na wyobraźnię, nie powtarzasz wyrazów i tworzysz jedną, spójną całość. Rozdział bardzo ciekawy i szkoda, że taki krótki, bo przyjemnie się go czytało. Mam nadzieję, że wszystko skończy się szczęśliwie, a na razie czekam na dalszy rozwój wydarzeń. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, dziękuję. Dawno nie dostałam komentarza, w którym ktoś zwrócił mi uwagę na to jak piszę, a nie o czym piszę. Nie masz pojęcia jak szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy przeczytałam, co napisałam. Dziękuję, jeszcze raz, bardzo gorąco. <3

      Usuń