czwartek, 24 grudnia 2015

Królowa

Gdy tylko Mikołaj powiedział mi, że Zębuszka straciła moce, do razu zapakowaliśmy się wraz z Jackiem do sań. Żadne z nas się do siebie nie odzywało. Siedzieliśmy tak w niezręcznej ciszy, przerażeni tym, co nas czeka. Już po tym, gdy my utraciliśmy moce, wszyscy Strażnicy do odczuli. Jednak wciąż dużo dzieci nie wierzyło w Jacka, a tym bardziej we mnie, więc nie były to tragiczne skutki. Niestety, teraz w grę wchodziła sama Zębowa Wróżka. Gdy tylko pierwsze maleństwa się obudzą, a pod ich poduszką nie zobaczą monety, zaczniemy się powoli sypać. Co ciekawe, nie odczuwałam żadnych tego skutków. Może nic mi się już nie mogło stać, skoro i tak straciłam wszystko, co dostałam przed laty. Byłam nikim, zwykłym śmiertelnikiem. Teraz to samo stało się z Wróżką. Do moich oczu napłynęły łzy. Wiedziałam, że następnym celem będzie Mikołaj, Zając i Piasek. Nord był narażony najbardziej. Zbliżała się Gwiazdka i nie mogliśmy sobie pozwolić na utratę tak ważnej osoby. To byłby nasz koniec. Dzieci zostałyby bez ochrony, a wielu złoczyńców skorzystałoby wtedy na tym.
Widząc Zębowy Zamek, potrząsnęłam głową, chcąc wyrzucić z niej te okropne myśli. Mimo to, nadal zjadało mnie od środka ogromne poczucie winy. Nic złego by się nie stało, gdybym po prostu od razu wydała Cassandrę. Nienawidziłam siebie za to, co zrobiłam.
Wyskoczyłam z sań i natychmiastowo pobiegłam do komnat Toothiany. Weszłam do środka, zostawiając chłopaków za drzwiami.
- Ząbek...? - zawołałam niepewnie.
Nigdy wcześniej nie widziałam tego miejsca. Pokój wyglądał jak komnata królowej. Przeważał tu róż, pomarańcz i złoto. Na podłodze z ozdobnych płytek ułożony był wizerunek Wróżki. Na ścianach wisiały obrazy, które przedstawiały różne wydarzenia. Podejrzewam, że to wszystko, co na nich było, miało swoje miejsce w przeszłości. Na wprost od drzwi stało ogromne łóżko z baldachimem. Zauważyłam, że poduszek było na materacu tak dużo, że aż z niego niektóre pospadały. Z lewej strony od łoża stała biblioteczka na całą ścianę. Księgi były z różnych krajów, napisane w rozmaitych językach całego świata. Byłam oczarowana całym tym widokiem. Lecz Zębuszki tu nie było.
Odwróciłam się w stronę drzwi, które prowadziły do następnego  pomieszczenia. Cieszę się, że nie zrobiłam od razu kroku to przody, po wtedy szpic szabli, który był we mnie wycelowany, wbiłbym mi się prosto między oczy.
- Tooth... - szepnęłam przerażona. Zabrała broń sprzed mojej twarzy i schowała ją do pochwy przy pasie.
- Wybacz, bałam się, że mógłby to być ktoś inny - powiedziała szybko. Podbiegła do mnie i mnie uściskała.
Dopiero wtedy zorientowałam się, że wygląda inaczej. Miała proste, czekoladowe włosy, które sięgały jej aż do bioder. Była ode mnie wyższa chyba o głowę, gdy stała na nogach. Ubrana była w coś co przypominało biustonosz, ale też top. Było to zielone, a na wysokości ramion obszyte szmaragdowymi i niebieskimi piórami, takimi, które miała Toothiana. Tego samego koloru, co top, miała na nogach spodnie alladynki, na kostkach spięte złotymi bransoletami. Na nadgarstkach również miała identyczne ozdoby. Za nią ciągnął się długi płaszcz z pawich piór, który spięty był szafirową spinką. Gdy się ode mnie odsunęła, zauważyłam, że jej oczy nie są już różowe, a zmieniły kolor na zielony.
- To tak wyglądałaś kiedy? - spytałam głupio.
- Nigdy tak nie wyglądałam. Urodziłam się jako pół-człowiek, pół-koliber. Mój ojciec był człowiekiem, lecz mama wyglądała tak jak ja - odpowiedziała. Na moje twarzy pojawiło się zdziwienie. - Chyba nie przyszłaś do mnie rozmawiać o moim wyglądzie, prawda?
- N-nie. Nord i Mikołaj czekają za drzwiami...
Bez słowa ruszyła w kierunku drzwi. Ja podążałam za nią, starając się nie nadepnąć na jej płaszcz. Gdy wyszłyśmy z komnaty i chłopcy zobaczyli Toothianę, momentalnie opadły im szczęki. Nic dziwnego, wyglądała przepięknie. Nord ukłonił się jej nisko, co mnie zdziwiło.
- Wyglądasz cudownie, Wróziu - powiedział, podnosząc się. Uśmiechnęła się szeroko.
- Dziękuję bardzo - odpowiedziała tym swoim uroczym głosikiem, który zawsze jej towarzyszył.
Jack jeszcze chwilę się otrząsał, nim w końcu zabrał głos.
- Właściwie to gdzie podziały się wszystkie mini-wróżki? - spytał. To pytanie wyraźnie zmartwiło Tooth.
- Nie mam mocy, nie ma i wróżek. To są moje kopie, nie istnieją beze mnie...
Wprawiło mnie to w osłupienie. To znaczy, że Zębuszka się potrafi rozdzielić na mniejsze części? To brzmi trochę... dziwnie.
- Jak się czujesz? - zabrałam głos. Milczała dłuższą chwilę.
- Źle to mało powiedziane. Straciłam swój rdzeń, swoje przeznaczenie - głos zaczął dławić jej się w gardle. - Nord, dzieci przestaną we mnie wierzyć! Tylko kim ja teraz jestem? - Rozpłakała się.
Mikołaj bez zastanowienia ją przytulił.
- Znajdziemy sposób by odzyskać twoje moce... - powiedział, świdrując mnie na wylot spojrzeniem.


Skakałam po głowach kamiennych strażników, niszcząc rzucane we mnie przedmioty. Leciał na mnie patyk? Po chwili stawał w płomieniach, a prochy rozwiewałam na boki. Przed kamieniami chroniłam się stawiając przed sobą ściany z ziemi. Powietrze pomagało mi się unieść, momentami nawet byłam znów zdolna latać.
- Starczy! - krzyknął Zając. Wystrzeliłam w jego kierunku i wylądowałam tuż przed nim.
- Coraz lepiej nad tym panuję - zauważyłam.
- Tylko to nie są twoje moce - burknął.
- Moje też tutaj są, ale tak jak w przypadku Jacka, potrzebuję przekaźnika w postaci kija, by ich używać. Niestety, Cassandra zabrała naszą broń. Dlatego tylko w niewielki stopniu mogę korzystać z mocy. Wisiorek też jest swego rodzaju przekaźnikiem, ale nie ma tej mocy co kij.
- Mhm. Jest coś, co możesz jeszcze zrobić?
Potaknęłam głową. Schyliłam się w dół i dotknęłam dłońmi ziemi. Skupiłam się jak tylko mogłam nad tym, co chciałam zrobić. Wokół nas zaczęły rosnąć rozmaite kwiaty i roślinność.
- Kwiatki sama umiałaś wyczarować - mruknął.
- Tak, ale nie w takim stopniu. To są moce nimf. Tak samo jak wiatr, którym mogę kierować. Woda też nie bez powodu jest mi posłuszna.
- A ogień?
- Jego pochodzenia jeszcze nie odkryłam. Lecz znalazłam coś innego... - Podeszłam do drzewa, które rosło nieopodal i stanęłam w cieniu. Powoli zaczęłam znikać. Widząc minę Zająca, zaczęłam się śmiać tak bardzo, że aż na powrót się pojawiłam.
- Ale to... tylko...
- ...potrafił zrobić Mrok. Zauważyłeś, że to on ostatnio miał mój wisiorek, gdy został zamrożony? Lód musiał stopnieć i tak go zdobyła Cassandra. Myślę, że wtedy też zabrała Pitchowi jego moce.
- Czyli jednego wroga mamy mniej. - Klasnął w łapy.
- To znaczy, że ona staje się prawdziwym zagrożeniem.
- A w ramach ochrony przed nią dostałem ciebie. Jestem skończony - zawył, kładąc uszy po sobie. Posłałam mu piorunujące spojrzenie.
- Jack trzyma się Norda, Zębuszka Piaska. Musimy się trzymać razem, bo osobno ma większe szanse na odebranie wam mocy.
- Nic takiego by się nie stało...
- ...gdybym od razu wam o niej powiedziała. Powtarzasz to już trzecia raz. Dzisiaj - przerwałam mu.
- Sama prawda. - Wyszczerzył swoje zajęcze zęby. Przewróciłam oczami.
- Zresztą, już i tak zamieniam się w króliczka! Dzieciaki tracą wiarę przez brak Ząbek.
- Cóż, podróżowanie z Piaskiem nie jest tak szybkie jak posyłanie po zęby tysięcy swoich kopii. Starają się jak mogą.
- Gdy by nie ty... AŁA - wrzasnął, gdy jęzory ognia smagnęły go po łapach. Spojrzał się na mnie oburzona, lecz ja odwzajemniłam mu się małym uśmiechem.
Zając potrafił być niesamowicie denerwujący. Wszystkiego się czepiał. Mimo to, bardzo go lubiłam. Kiedy ujawniała się w nim jego cecha Strażnika, byłam nim oczarowana.
- Aster...? - odezwałam się cicho, widząc jak odchodzi.
- Tak? - Odwrócił się z powrotem w moim kierunku.
- Jesteś Strażnikiem Nadziei, prawda? Gdzie jest więc twoja nadzieja na dobry koniec?
Patrzył jakiś czas na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, które przywodziły mi na myśl kolor trawy w wiosnę.
- Nadzieja pojawia się wraz z wiosną. Teraz nastała zima - odpowiedział i odszedł.

***

W Siedzibie Norda nie było czasu na odpoczynek. Cały czas musiałem gdzieś za nim biegać, w czymś mu pomagać, co przynosić lub odnosić. Wszystko to było bardzo wyczerpujące. Zacząłem się dziwić jak Mikołaj po tylu setkach lat nadal wyrabia? Choć wydawało mi się, że jemu cały ten natłok pracy nie przeszkadzał. Był w swoim żywiole. Z przyjemnością przypatrywałem mu się jak wymyśla nowe zabawki i później pokazuje je yetim, by umieli zrobić takie same. Pomagałem mu w czytaniu listów, które dotarły od dzieci. A można w nich było zatonąć, nie żartuję.
- Nord, skąd wiesz, które dziecko jest grzeczne, a które niegrzeczne? - zapytałem go jednego razu.
- Po prostu podpowiada mi intuicja, czuję to. To zupełnie tak samo jak Zębuszka wyczuwa, które dziecko straciło ząb. A potem potrafi jeszcze dowiedzieć się kiedy i w jakiej sytuacji - odpowiedział, nie odrywając się nawet od roboty.
Chwilę jeszcze z nim siedziałem, segregując listy i podając mu te, które jeszcze trzeba było odczytać.
- Jack, weź tamte worek, zanieś go do Phila, a potem możesz sobie zrobić przerwę - odezwał się nagle Nord.Natychmiastowo zerwałem się z miejsca i pobiegłem do yetiego z workiem pełnym makulatury.
Gdy już wykonałem zadanie, odetchnąłem w końcu. Nie wiedziałem, co robić, więc postanowiłem przejść się do pokoju Wiktorii. Odkąd mieszkała teraz w Norze, mogłem bez problemu spacerować gdzie tylko chciałem. W jej pokoju zawsze było jakoś tak inaczej, panował tu zupełnie inny klimat niż gdziekolwiek indziej w Siedzibie. Był bardziej prywatny, odzwierciedlający jej charakter.
Lubiłem oglądać jej rysunki, których każdego dnia znajdowałem coraz więcej. Tym razem również znalazłem coś nowego. Był ukryty w jednym z pudeł pod łóżkiem. Kiedy go zobaczyłem, od razu zmarkotniałem. Na rysunku byłem ja i Wiktoria, siedzieliśmy razem pod drzewem. W dłoniach przed nią trzymałem kwiat, który stworzyłem ze szronu. Pamiętam tamten moment. Jeszcze nie była wtedy Strażnikiem. Wszystko było zupełnie inne niż wtedy. Ze smutkiem stwierdziłem, że chciałbym znów mieć z nią tak dobry kontakt jak wtedy.
Owszem, trudno było ukryć, że zdenerwowałem się na nią, gdy okazało się, że to przez nią straciłem moc. Jednak z czasem złość zaczęła mi przechodzić. Zrozumiałem, że nie zrobiła tego celowo, a był to przypadek. Osoba, która niegdyś uratowała mi życie nie mogła przecież chcieć mi teraz zrobić krzywdy, prawda?
Podszedłem do lustra, jak każdego dnia. Nie wiem ile dni już minęło, odkąd stałem się śmiertelnikiem. Przekładało się to jednak na wiek, na jaki wyglądałem. Zniknęła już ta młodzieńcza twarz, a na jej miejscu pojawiły się mocne rysy mężczyzny w wieku powyżej trzydziestu lat.
- Tak bym wyglądał, gdybym nie został Jackiem Frostem - powiedziałem do siebie.
Bałem się. Wiktoria po sześciu dniach przestała się zmieniać, a ja z dnia na dzień byłem coraz starszy. Zrozumiałem, że czas nadgania lata, które oszukaliśmy. Tylko, że dla mnie oznaczało to jakieś trzysta siedem lat. Prawda była taka, że zostały mi dwa miesiące. Wiedziałem, że jeśli do tego czasu nie odzyskam nieśmiertelności... Umrę.

***

Zbieranie zębów nigdy nie było trudniejsze.
Byłam niesamowicie wdzięczna Piaskowi za to, że poświęcam swój czas i pomagał mi w przemieszczaniu się po kontynentach. Jednak największym moim problemem był fakt, że nie miałam już mocy. Nie wiedziałam, w którym domu są dzieci i czy mają pod poduszką jakieś zęby. Musieliśmy więc sprawdzać dosłownie każdy zakamarek. Do tego jeszcze byłam widzialna, więc pozostanie niezauważoną było dla mnie równie trudnym zadaniem.
Wszystkie zęby trafiały do jednego worka. Zrozpaczona zdałam sobie sprawę, że teraz wszystkie wyglądały dla mnie jednakowo. Nie miałam pojęcia czyj do jakiego dziecka należał. Piasek pocieszał mnie, twierdząc, że gdy odzyskamy Kryształ, który pochłonął nasze moce, będę znów potrafiła je odróżnić. Chciałam wierzyć w jego słowa.
Podczas jednej z nocnych wędrówek zauważyłam coś niepokojącego.
- Piasek, widzisz to? Przedmioty tracą kolory - zauważyłam. Światło ulicznych lamp było szare, świąteczne lampki i ozdoby były w różnych odcieniach szarości. Nawet piach Sandy'ego ze złotego zmieniał kolor na szary. - Patrz tam! To Ada! - krzyknęłam, wskazując na biegającą po ulicy dziewczynę. Szybko do niej podlecieliśmy.
- Kolory, kolory, dzień i noc - mruczała pod nosem.
- Ada? - odezwałam się cicho.
- Strażnicy! - krzyknęła i zaczęła uciekać.
- Czekaj, nie zrobimy ci krzywdy! - rzuciłam, biegnąc za nią. Zatrzymała się.
- Kolory, świat traci kolory. Nie mogę zmienić pory dnia - jęczała.
Gdy podeszłam bliżej zauważyłam, że ona też wyglądała inaczej. Ubrania jej poszarzały, a jedyny kolor miały jej ognistorude włosy. Zrozumiałam, że i ją dopadła Cassandra.
- Zabieramy cię do naszej Siedziby, zgadasz się? - spytałam. Spojrzała na mnie oczami wypełnionymi strachem i potaknęła głową.
Świat był w coraz większych tarapatach.


____________
Ho ho ho!
Witajcie, moi kochani czytelnicy! Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodobał! I zobaczcie jaki długi mi wyszedł. :3
Ale nie o tym chciałam rozprawiać. Kochani moi, chciałam Wam życzyć wesołych, rodzinnych świąt. Dużo szczęścia, pomyślności! Zawsze pieniędzy pod dostatkiem, bo choć szczęścia ponoć nie dają to można za nie kupić książki, a to już droga do szczęścia. Jak najlepszych ocen w szkole, jeśli nadal do niej uczęszczacie, wspaniałych przyjaciół oraz drugiej połówki. I żeby zawsze dopisywała Wam wena, jeśli również piszecie opowiadania.
Mam nadzieję, że Mikołaj przyniesie Wam dzisiaj prezenty, o których marzyliście!
Do zobaczenia, Kochani. Jeszcze raz wesołych świąt!
Raylighane

8 komentarzy:

  1. Rozdział cudny <3
    Nie umiem składać życzeń więc napiszę tylko Wesołych Świąt xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Akcja coraz bardziej się rozwija i mimo drobnych powtórzeń, udało mi się przeżyć emocje wraz z bohaterami. Rozdział naprawdę udany. Oby tak dalej! :)
    Poza tym ja także życzę ci Wesołych Świąt! Dużo weny i czasu, jeśli chodzi o bloga, jednak przede wszystkim, aby te święta były radosne i pełne przyjemnej atmosfery (takiej rodzinnej)! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem jestem zbyt leniwa, by sprawdzać dokładnie rozdziały przed opublikowaniem. W szczególności, gdy piszę je na ostatnią chwilę. Czyli zawsze. XD
      Dziękuję za wszystkie życzenia. <3

      Usuń
  3. W dwa dni przeczytałam wszytsko, bo byłam przekonana, że opowiadanie skończone, a tu co? XD Pisz dalej,bo bardzo dobrze piszesz i czekam na ciąg dalszy!/Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo!
      A opowiadanie dalej jest pisane i już w poniedziałek pojawi się kolejny rozdział! Prawda jest taka, że miał już być w poprzedni poniedziałek, ale zapomniałam, że to już i nie wstawiłam... XD

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz jak się cieszę!

      Usuń