poniedziałek, 25 stycznia 2016

Dwie strony medalu

Pod tym rozdziałem każdy ma zostawić ":)". Chciałabym wiedzieć, ilu Was tu jest.


Na wezwanie Norda w Siedzibie zebrali się wszyscy Strażnicy. Zaniepokoiłam się widząc, że powodem tego zebrania była Ada. Nie czułam się w jej towarzystwie pewnie. Jack to zauważył i widziałam, że przez moment chciał mnie uspokoić, ale po chwili tego zaniechał, odwracając ode mnie wzrok. Czułam jak moje serce rozpada się tym samym na milion kawałków. Powstrzymałam napływające mi do oczu łzy przed opuszczeniem swoich miejsc. Nie chciałam płakać w tym momencie, to nie był ani czas, ani pora.
- Ado, opowiesz nam co się stało? - zapytał Mikołaj.
- Dzień, noc, kolory... Wszystko zniknęło na rzecz tej zmory! - krzyknęła.
Zając przekręcił oczami.
- Jak już mówiłem, od tej wariatki niczego się nie wyciągnie - mruknął.
Usłyszała to.
- Kolego, myślisz, że pory dnia to się tak same zmieniają? Myślisz, że ta planeta to się tak sama obróci?! Aktualnie jest nieźle rozpędzona, starczy na parę dni, ale potem? Zacznie zwalniać, aż z czasem się zatrzyma. Ludzie zauważą, że coś jest nie tak. A z czasem odbije się to przede wszystkim na roślinności. I noc, i dzień są im równie potrzebne - warknęła.
Staliśmy jak wryci. Żadne z nas nie wiedziało, że ma taki charakterek.
- Nie wiedzieliśmy, że twoja praca jest aż tak ważna... - pierwsza odezwała się Ząbek.
- No ba, trudno było zauważyć - żachnęła się Ada,
- A co z kolorami? - spytałam się cichutko, wciąż bojąc się konfrontacji z nią.
- Jestem jakby centrum dowodzenia kolorów. Beze mnie znikają. Ja je utrzymuję w ryzach, by pilnowały się swoich przedmiotów. Dorośli nic nie zauważą, są ślepi na takie rzeczy, ale dzieci wręcz przeciwnie. Świat dla nich stanie się szary... - zmartwiła się. Ze smutkiem przeczesała palcami swoje zwykłe włosy, które niegdyś pachniały i wyglądały jak guma balonowa. - Co to właściwie za baba? - wyrwało jej się nagle.
Pięć par oczu spoczęło na mnie, a zaraz za nimi podążyło spojrzenie Adriany. Niektóre były smutne, inne złe, pozostałe po prostu zmęczone.
Westchnęłam głucho, robiąc krok do przodu.
Na imię jej Cassandra. Ona nie jest osobą magiczną, ludzie ją widzą. Jest trochę dziwna i wygląda jak nie z tej epoki. Jest w posiadaniu pewnego kryształu, który pozwala jej kraść moce innych. A potem sama może je wykorzystywać. Dotychczas z pewnością zdobyła już moce moje, Jacka, nimf różniej maści, Toothiany, twoje i Mroka - zaakcentowałam ostatnie słowo. Ada wyraźnie się zlękła na dźwięk tego imienia. - Ma moce czterech żywiołów, którymi się ze mną podzieliła - powiedziała, zdejmując wisiorek i pokazując ukryty w nim kawałek kryształu. - To samo jest ze śnieżynką, którą ma teraz Jack - dodałam zaraz, spoglądając na chłopaka z ukosa.
Od razu zauważyłam jej zniknięcie. Było mi wtedy bardzo przykro. Wiele znaczył dla mnie tamten naszyjnik. Dostałam go w końcu właśnie od Jacka, gdy tylko straciłam swoje słońce na rzecz Mroka. Przywołało to moje wspomnienia o pierwszej ozdobie. Ją również podarował mi Frost. Były to stare czasy, kiedy jeszcze posiadanie własnych mocy było dla mnie abstrakcją. Cieszyłam się zwykłym życiem, w którym pojawił ktoś tak niezwykły jak Jack. Zadrżałam na to wspomnienie. Przed oczami stanął mi widok tego jednego popołudnia, gdy siedzieliśmy razem pod drzewem. Chłopak stworzył dla mnie wtedy błękitny kwiat, cały ze szronu. Rozsypał się na kawałeczki, gdy tylko go dotknęłam, lecz skrzące się w ostatnich promykach światła drobinki były równie piękne jak tamta śnieżna roślinka. Kiedyś wszystko było takie piękne i magiczne.
A teraz wszystko popsułam.
Pod okiem Kang... Zająca - poprawiłam się szybko, widząc jak ten już się prostuje - ćwiczyłam wykorzystywanie mocy zaklętej w naszyjniku. To samo zrobiłam kiedyś, gdy zabrałaś mój kij, zostawiliście mnie i z Pitchem poszliście walczyć ze Strażnikami. - Choć wyraz mojej twarzy się nie zmienił, w głosie dało się wyczuć odrobinę irytacji. - Niestety, teraz jest znacznie trudniej, bo tak naprawdę nie jestem już osobą magiczną. Kryształ to przekaźnik mocy, lecz taki kawałeczek jest zbyt słaby, by osoba śmiertelna mogła w pełni spożytkować jego możliwości. Kiedy miałam swoje zdolności, moim przekaźnikiem był kij, tak jak w przypadku Jacka. Wydawać by się mogło, że bez niego nie potrafimy korzystać ze swojego potencjału, lecz prawda jest taka, że to wszystko jest w nas, a nie w przedmiotach. One pomagają nam tylko działać, choć i bez nich pewnie dalibyśmy sobie radę. - Zrobiłam krótką pauzę, widząc zdezorientowanie na twarzach Strażników. Zdałam sobie sprawę, że wpadłam w słowotok, a wtedy często zaczynałam mówić bez ładu i składu. Odchrząknęłam cicho. - Sednem sprawy jest, że wystarczy zabrać Cassandrze kryształ i nikogo więcej nie skrzywdzi. Nie możemy go jednak zniszczyć, ani pozwolić, by ona to zrobiła, w akcie desperacji. A potem każdy będzie mógł uwolnić z kamienia moce w nim zaklęte. W teorii.
Znów nastała niekomfortowa cisza. Chyba nikt się nie spodziewał, że będę tyle mówić, po tym jak przez cały czas wcześniej milczałam.
- A skąd ty to wszystko wiesz? - mruknął w końcu Zając.
Uśmiechnęłam się szeroko.
- Przeczytałam - odpowiedziałam dumnym głosem.
Naprawdę dziwiło mnie, że Strażnicy robili taki mały użytek z biblioteki, która znajdowała się w Siedzibie. Z ksiąg, które tam się znajdowały, można było przeczytać wiele ważnych i ciekawych rzeczy! Odkrywanie tajemnic magicznego świata było moim ulubionym zajęciem, gdy tylko spędzałam czas w tym miejscu, zaniedbując swoje obowiązki Panny Lato.
- Czyli wystarczy tylko znaleźć Cassandrę, zabrać jej kryształ i tyle? - zapytała Toothiana, rozpromieniając się szybko.
- Jak mówiłam, to tylko teoria. - Zmarszczyłam brwi. - Ta wiedźma ma tyle mocy, że znalezienie jej to będzie jednym z naszych głównych problemów. Jest cieniem, podmuchem wiatru, kroplą wody, iskrą ognia lub nawet drzewem...
Zając znów zaczął coś marudzić pod nosem. Mikołaj pogładził dłonią swoją brodę, zastanawiając się nad czymś.
- To nie musi być tak trudne - odezwał się nagle. - Nimfy mogą być naszą główną pomocą. W końcu rozsypane są po całym świecie.
Wróżka klasnęła w dłonie.
- Świetny pomysł! Z chęcią się tym zajmę! - krzyknęła wesołym tonem.
- Nie - odparł Mikołaj. Na jego twarz wpłynął tajemniczy uśmiech. - Do zadanie przypadnie Jackowi i Wiktorii.
Frost, słysząc to, odwrócił się na pięcie i odszedł. Ja chwilę jeszcze tak stałam jak słup soli, przeskakując wzrokiem to na niego, to na Norda, po czym za nim pobiegłam.
- Tak, to dobry plan - mruknął jeszcze zadowolony Mikołaj.

***

Zmusiłam Jacka do przyjścia do mojego pokoju.
Poniekąd. Nawet w sumie jakoś specjalnie mi się nie opierał, ku mojemu zaskoczeniu. Powłócząc za mną leniwie nogami, kierował się w stronę moich przytulnych czterech ścian. Na początku złapałam go za ramię i chciałam pociągnąć, lecz wyrwał mi się i mruknął, że zna drogę. Przeszliśmy ją w nieprzyjemnej ciszy.
Gdy już znaleźliśmy się w pokoju, ja usiadłam wygodnie na łóżku, a on oparł się o drzwi, które przed chwilą zamknął. Podniósł w końcu na mnie spojrzenie swoich czekoladowych oczu i przez moment miałam wrażenie, że jest w nich więcej chłodu, niż w błękitnych tęczówkach, które miał na ogół. Potem przelała się przez jego twarz cała gama uczuć. Widziałam jak spinają mu się mięśnie ze złości, a potem luzują i uginają się w smutny grymas. W którymś momencie kąciki ust nawet lekko mu drgnęły ku górze, jakby w końcu chciał mnie przytulić i powiedzieć, że tak naprawdę bardzo za mną tęsknił.
Lecz to były tylko moje marzenia.
- W jakimś konkretnym celu mnie tu przyprowadziłaś? - odezwał się beznamiętnym głosem.
Spuściłam lekko głowę.
- Chciałam porozmawiać... - odpowiedziałam niepewnie.
- Wcześniej jakoś nie chciałaś z nikim rozmawiać. - Czułam jak świdruje mnie swoim spojrzeniem. - Nawet ze mną - dodał po chwili głosem pełnym żalu.
Podniosłam gwałtownie wzrok. Czyli jest jakaś nadzieja?
- Ja... nie wiedziałam, że to się tak skończy - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Jack podniósł jedną dłoń.
- Nie chcę słuchać jak się tłumaczysz. Chcę żebyś to naprawiła.
Dopiero po tych słowach wyraźnie zauważyłam jak bardzo się zmienił przez ostatnie wydarzenia.
O party o drzwi wcale nie stał białowłosy nastolatek, z którego twarzy niemal nie znikał zadziorny uśmiech. Nie miał już błękitnych jak lód oczu, w których rozbiegane były wesołe iskierki. Jego głos był pozbawiony tej wesołej, optymistycznej nuty. Teraz widziałam kogoś zupełnie innego.
Jego fryzura pozostawała niemal bez zmian, lecz coraz dłuższe kosmyki brązowych włosów zaczynały mu już wpadać do oczu. Spojrzenie czekoladowych oczu były twarde i stanowcze, choć wciąż można było znaleźć w nich ciepło. Twarz, pokryta teraz kilkudniowym, ciemnym zarostem, nabrała twardych rysów, przybrała bardziej męski wyraz. Samo ciało zdawało się jakby nabrać masy - to nie była już ta szczupła, chuderlawa postura, należąca do rozbrykanego nastolatka.
Ze zdumieniem przyglądałam się mężczyźnie. Wcześniej, zbyt zajęta unikanie kontaktu, nie zauważyłam, że również i Jack się postarzał.
- Wyprzystojniałeś - palnęłam, zanim zdążyłam zatrzymać język za zębami. Odruchowo moje dłonie powędrowały do ust, żeby je zakryć.
Mężczyzna zmarszczył brwi i westchnął ciężko.
- Również wyładniałaś - mruknął bez przekonania, lecz jego ton nie był już taki ostry.
Znowu zaległą nieprzyjemna cisza, którą przerywał jedynie świst wiatru, szalejącego za oknami. Jackson przeszedł się w ich kierunku i skrzyżował ręce na piersi. Wyraźnie się nad czymś zastanawiał.
- Wiktoria, Sara miała rację, twierdząc, że z dnia na dzień wyglądamy coraz doroślej - zaczął, wciąż wpatrując się w zaśnieżone szczyty gór za oknem. - Szukałem o tym jakichś informacji w księgach, ale nic nie ma. Nic takiego nigdy się nie zdarzyło, by ktoś stracił swoje moce - kontynuował. - Musiałem więc polegać jedynie na swoich obserwacjach - zawiesił nagle głos.
Wstałam i podeszłam do niego. Położyłam mu dłoń na ramieniu. Spojrzał się na mnie oczami, które przepełnione były bólem, aż sama poczułam niemiłe ukłucie w brzuchu.
- Ty już się nie starzejesz w tak szybkim tempie. Dorastasz jak każdy normalny człowiek - zauważył, już całkowicie odwracając się w moją stronę. - W tym roku skończyłabyś dwadzieścia cztery lata, więc twój organizm musiał to nadgonić. Już mu się udało - uśmiechnął się krzywo.
Wtedy zrozumiałam, co chciał mi przekazać.
- Jack...
- Trzysta dwadzieścia pięć lat. Tyle teraz powinienem mieć - przerwał mi. Teraz to on położył do nie na moich ramionach i spojrzał mi głęboko w oczy. - Teraz rozumiesz, dlaczego tak bardzo zależy mi na odzyskaniu mocy.

***

Warknęłam pod nosem, patrząc jak Wiktoria i Jack gdzieś razem odchodzą.
Cholerna Wiktoria. Wzięła się ni stąd, ni zowąd i nagle została przyjęta do Strażników! Natychmiast wszyscy ją pokochali, a już w szczególności Frost!
Poderwałam się z paneli, ostatni raz obrzucając spojrzeniem ogień rozpalony w kominku i ruszyłam w nieznane. Chciałam się przejść po tej ich Siedzibie, skoro dostałam swoją jedyną i niepowtarzalną szansę, by się w niej w ogóle znaleźć.
Nigdy, ale to przenigdy nie zwracali na mnie uwagi. Wieczory spędzałam na oglądaniu snów, które Piasek zsyłał dzieciom. Nocom obserwowałam mini wróżki, który zbierały zęby. Za dnia mogłam przyglądać się Jackowi, jaki pokrywa miasta białym śniegiem, zrzuca ludziom czapki z głów, albo rozpętuje wojny na śnieżki wśród niewinnych dzieci. Kiedy przychodziły Święta lub Wielkanoc, patrzyłam jak Zając i Mikołaj wykonują swoją robotę. Ja miałam ich na oku, lecz wiecznie byłam przez nich ignorowana.
A potem pojawił się Pitch, jedyna osoba, która wykazała w końcu zainteresowanie moją osobą. I wtedy też Strażnicy zwrócili na mnie uwagę, ha! Nie miałam dla nich żadnego znaczenia, dopóki nie zaczęłam im zagrażać. Ten widok, świadomość, że byłam nikim, dopóki stałam po stronie dobrej lub neutralnej, jeszcze bardziej skłaniała mnie w stronę Mroka.
W końcu dorwaliśmy tę Wiktorię, zamieniliśmy ją w swoje narzędzie, by nie mogła nam dłużej zagrażać. Wtedy poczułam, że mam szansę zbliżyć się do Jacka. Black wciąż go chciał sobie przywłaszczyć, by siać strach i pogrom wśród ludzi, więc mu w tym pomagałam. Chciałam, by znalazł się w naszym towarzystwie.
Niestety, zęby i te cholerne wspomnienia w nich zaklęte pomogły ocknąć się Wiktorii spod uroku! Przybyła na pole bitwy i pokonała Koszmary oraz Mroka, a mi nie pozostało nic innego, by uciec. Biegnąc i skacząc tak, by znaleźć się jak najdalej od Strażników, zaczęłam zrzucać z siebie czarny piach, który mnie otumanił. Zdałam sobie sprawę ile zła mogłam wyrządzić. A wszystko przez tę wredną wiedźmę.
- Te, Młoda, co ty taka naburmuszona łazisz? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos Zająca. - Już chyba starczy nam to, że Jack i Wiktoria się kłócą - mruknął, przekręcając oczami.
Na dźwięk tych słów zatrzymałam się gwałtownie, przekręciłam lekko głowę i uśmiechnęłam się szeroko. Radość, która się we mnie pojawiła, pozwoliła mi zapomnieć o tym, że przed chwilą Uszaty nazwał mnie "Młodą". W podskokach powędrowałam dalej przed siebie, nie zatrzymując się na rozmowę z szarakiem. Chciałam tylko znaleźć Jacka i być tą uroczą istotą, która pomoże mu przejść przez jego trudy. Okazało się, że były jakieś plusy tego, że utraciliśmy swoje moce!
- Jak mówiłem - wariatka - rzucił jeszcze Zając i odszedł w tylko sobie znanym kierunku.


____________
To jeden z tych rozdziałów, który zaczęła pisać dużo wcześniej, niż dzień przed terminem opublikowania go.
Niemniej, zastanawiam się czy nadal mam chęć wstawiać rozdziały na blogspota. Praktycznie nikt z Was nie pozostawia tu komentarzy i mam wrażenie, że osoby, które to czytają, mogę policzyć na palcach jednej dłoni. To nie jest przyjemne uczucie, bo brak odzewu ze strony czytelników sprawia jedynie, że mam brak motywacji do pisania...
Zatem zobaczymy jak to dalej będzie. Jeśli pod tym rozdziałem znów odezwie się do mnie cisza, przenoszę się w pełni na Wattpada.
A jeśli macie konto na tej właśnie, zapraszam do zaobserwowania mnie i podarowania gwiazdek każdemu rozdziałowi Strażników Marzeń, który się tam znajduje! Do następnego!

34 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ta... uśmieszek od razu po włączeniu posta a komentarz jakieś dwie godziny potem.. XDD
      Ale wena mnie złapała na mojego bloga i musiałam przejść na bloggera, żeby zacząć pisać... xdd
      No to tera opinia na temat rozdziału:
      Z-A-J-E-B-I-S-T-Y! :D
      I hej, u mnie [na pewno masz więcej wyśw, a komów to już na pewno] jest 200 cóś wyświetleń i tylko 4 komentarze, ale nie załamuję się i piszę dalej ;)
      Hah, już lecę na tw Wattpada :D jestem tam pod tym samym nickiem co tu ;D

      Usuń
    2. Dziękuję. :'D
      I postaram się przeczytać Twoje opowiadanie w wolnej chwili, choć zespół, o którym piszesz, jest mi kompletnie nieznany. xD

      Usuń
    3. W takim razie polecam posłuchać, jeśli lubisz indie rock i screamo xdd (grają więcej gatunków ale... jest na wikipedii xD)

      Usuń
    4. Więcej gatunków? Zaleciało mi Twenty One Pilots, których słucham. Nie da się im przypisać jednego gatunku. XD

      Usuń
    5. Hahah xD ale BVB trzymają się w granicach rocka, a nwm jak TOP xD

      Usuń
  2. :)
    Powiesz mi proszę na czym polega wattpad? I czy będziesz na nim kontynuować to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wattpad to strona, na której można publikować opowiadania, po prostu. :) I tak, na nim na 100% będę kontynuować opowiadanie.

      Usuń
    2. Z tego co widzę to chwilowo nie działa ;d Poinformujesz nas tutaj kiedy i gdzie będzie następna część?

      Usuń
    3. Następna część pojawi się również na tym blogu, nawet podałam dokładną datę Tym razem. :D
      Ale gdybym miała już publikować tylko na Wattpadzie to owszem, zostawię tutaj jakąś notatkę. :)

      Usuń
  3. Twoje rozdziały są super. Uwielbiam je, nawet jeżeli jesteś na Wattpadzie nie szkodzi, tylko tam jesteś dopiero w 1 tomie. Proszę pisz dalej kochana

    OdpowiedzUsuń
  4. :) Wręcz codziennie wchodzę na Twojego bloga, więc proszę, nie poddawaj się i pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znów kolejny, świetny rozdział, który przyjemnie mi się czytało. :)
    Czyżby ktoś tu jeszcze miał chrapkę na Jacka? :P
    Myślę, że publikacja na Wattpadzie nie jest złym pomysłem, ponieważ tam znajduje się wiele ciekawych opowiadań i miło by było zobaczyć tam również twoje dzieło.
    Pozdrawiam i oczekuję następnego postu! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyraźniej nie tylko Wiktoria na niego leci, haha. :D
      Na Wattpadzie mam plan wbicia się do pierwszej dwudziestki w Fantasy ze Strażnikami, ale dotychczas najwyżej byłam na 44 pozycji. :c

      Usuń
  6. Zgłaszam że ja też czytam, uwielbiam twojego bloga!!

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja pozostawię po sobie wielki uśmiech :D
    Epickie opowiadanie, za każdym razem jak je czytam to mam wielki wyszczerz na twarzy XD Czekam na następną część C:
    I niech wena będzie z tobą!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczełam czzytać twojego bloga od wczoraj i szczerze mówiąc wciągnełam się w niego ;)Masz bardzo fajny sposób pisania co mi się podoba tak samo jak tematyka choć przyznam że nie oglądałam filmu ;)
    Weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy następna część ? *O* Świetne opowiadanie, jedno z lepszych jakie czytałam o Strażnikach, a nie jest ich dużo.. Weny życzę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następna część już 24 lutego!
      Dziękuję bardzo. :D

      Usuń
  10. Opowiadanie jest super, ale rozdziały mogłyby pojawiać się trochę częściej.

    OdpowiedzUsuń
  11. https://www.wattpad.com/177961614-stra%C5%BCnicy-marze%C5%84-i-prolog ktoś kopiuje twoją opowieść!

    OdpowiedzUsuń