sobota, 26 marca 2016

Mrok

Kochani Czytelnicy!
Chciałam Wam życzyć wesołych świąt Wielkanocnych, smacznego jajka i mokrego dyngusa. Mam nadzieję, że Zając Wielkanocny podrzuci Wam masę czekoladowych jajek, a Jack Frost nie przybędzie już ze swoją zimą!
Rodzinnej atmosfery i dobrego dnia.
A teraz zapraszam do czytania!


- Jaaack? - usłyszałem dziewczęcy głos.
Podniosłem głowę i spojrzałem w stronę drzwi. W progu stała Ada. Dłonie trzymała za plecami i kołysała się na piętach. Na jej twarzy gościł delikatny uśmiech. Podszedłem do niej i oparłem się ręką o framugę. Zrobiłam trzy kroki w tył, a na jej policzki wpełzł delikatny rumieniec.
- Czegoś potrzebujesz? - spytałem spokojnym, trochę zmęczonym tonem.
- Chciałam ci tylko dotrzymać towarzystwa - odpowiedziała nieśmiało.
Patrzyłem na nią chwilę, rozmyślając nad decyzją, po czym gestem zaprosiłem ją do środka. Weszła, podskakując lekko i usiadła na łóżku Wiktorii. Dobrze, że ta poszła porozmawiać z Nordem, bo pewnie by się zdenerwowała tym widokiem. Co najmniej.
Przeczesałem dłonią włosy. Były już stanowczo zbyt długie i wpadały mi do oczu. Gdy byłem nieśmiertelny nie rosły, więc nie było tego problemu. Teraz powoli zaczynały mi przeszkadzać. I do tego ta broda. Rozmyślałem nad zgoleniem jej, ale nie miałem pojęcia jak się za to zabrać. Dlatego po prostu pozwoliłem jej dalej rosnąć. Z drugiej strony, w końcu mogę zobaczyć siebie jako dorosłego mężczyznę.
- Nie mam zbyt wiele czasu, niedługo wybywamy z Wiktorią - odparłem, wracając do przeszukiwania pudła.
Ada westchnęła głęboko i zaczęła bawić się swoimi włosami. Co jaki czas spoglądałem na moment w jej kierunku. Nie zdejmowała ze mnie swoje spojrzenia roziskrzonych, błękitnych oczu. Miały ciut ciemniejszy kolor od moich, gdy miałem moce.
- Idziecie szukać nimf, tak? - zapytała beztroskim głosem.
- Tak - rzuciłem krótko.
- Mogłabym się wybrać z wami? Nigdy ich nie widziałam - poprosiła.
Zawiesiłem się na moment, ponownie podniosłem z ziemi i położyłem się na łóżku obok niej.
- Chciałbym, nie chcę zostawać z nią sam na sam - mruknąłem. Momentalnie na jej twarz wpłynął jeszcze szerszy uśmiech.
- To pogadajmy z Mikołajem! Musi się zgodzić! - krzyknęła wesoło.
- Możemy spróbować.
I zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, Ada już stanęła na nogach i szarpnęła mnie za rękę do pozycji siedzącej.
- No, szybko! Bo zaraz pójdziecie beze mnie!
Zaśmiałem się pod nosem i pozwoliłem dziewczynie zaprowadzić się do Norda.

***

- Jedna kula?! Nic już więcej nie zostało?! - krzyknęłam zrozpaczona.
- Wszystko się rozeszło. Potrzebuję czasu, zanim yeti zrobią kolejne. To nie jest takie proste, a ty i Jack ciągle je wykorzystujecie - bronił się Nord.
Jęknęłam przeciągle, ściskając w dłoniach śnieżną kulę, najcenniejszy skarb.
- A sanie? Nie możemy wziąć sani? - szukałam innych możliwości.
- Nie, za duże, nimfy się przed nimi schowają. I ludzie was widzą. Bylibyście fenomenem, a tego byśmy nie znieśli - zaśmiał się.
Zmrużyłam oczy.
- Dobra, a jak wrócimy? - pytałam dalej.
- Piasek albo Zając was ściągną. Skup się na zadaniu, a nie na szukaniu wymówek - odpowiedział, krzyżując ręce na piersi.
Już chciałam coś powiedzieć, gdy nagle otworzyły się drzwi do gabinetu Norda. Przez próg przeszedł Jack... wraz z Adą. Momentalnie mnie zmroziło, ale nie skomentowałam tego widoku. Nie wiedziałam czy się bać, czy być złą. Niemniej, nie podobał mi się ten obrazek.
- Jack, Ada! - przywitał ich ochoczo Mikołaj. - Właśnie chciałem powiedzieć parę ważnych słów o nimfach. Wchodźcie, słuchajcie. - Machnął zachęcająco ręką.
Oparli się oboje o ścianę, jedno obok drugiego. Poczułam w żołądku nieprzyjemne uczucie.
- Jeszcze zanim zaczniesz, chciałem się spytać czy Ada mogłaby nam towarzyszyć? Nigdy ich nie widziała i bardzo chce to nadrobić. Dodatkowa para oczu może być pomocna - odezwał się Jack, a ja poczułam jakby ktoś mi dał w tym momencie z liścia.
- To świetny pomysł! - Zrobiłam się czerwona jak burak, gdy Nord się zgodził. - A teraz do rzeczy. Dla osób nieśmiertelnych znalezienie tych istot to żaden problem. Zawsze można się udać do ich sanktuariów, o czym dobrze już wiecie. Jednak przed śmiertelnikami będą się ukrywać. Dlatego będziecie musieli je jakimś podstępem złapać. Jest ich bardzo dużo, musicie tylko być ostrożni i je zauważyć. To tyle - skończył, wypinając dumnie pierś do przodu, jakby właśnie obwieścił najgenialniejszy plan na świecie.
- Pomocne - mruknęłam.
- Zawsze coś - rzucił Jack.
- To kiedy idziemy? - krzyknęła Ada.
Przekręciłam oczami i pomachałam jej przed twarzą kulą.
- Jak na to pozwolę - syknęłam.
Mężczyźni spojrzeli na mnie z ukosa.
- Wiktoria? - Nord odezwał się pierwszy.
- Powinniśmy ruszyć jak najszybciej - dodał szybko Frost.
Wyklęłam pod nosem wszystkie bóstwa świata za to, że zgotowały mi ten los, a potem rzuciłam kulę przed siebie.
- Zapraszam do Burgess, najbardziej magicznego miasta w całej Północnej Ameryce - rzuciłam niedbale i przeskoczyłam na drugą stronę.

***

Otuliło nas chłodne powietrze. Momentalnie zadrżałam.
- Nie ma śniegu - powiedział Jack. Był tym faktem wyraźnie zawiedziony.
- Matka Natura i jej nimfy nie są aż tak sprawne jak ty - odpowiedziałam.
Opatuliłam się mocniej kurtką i rozejrzałam wokoło. Był już późny, zimowy wieczór. Ludzie w większości pochowali się już w domach. Ulice były zatem niemalże puste, rozświetlane jedynie pomarańczowym blaskiem latarni.
- Poszukiwania czas zacząć - mruknęła Wiktoria, mrużąc oczy, aby wypatrzeć coś w ciemnościach.
Uśmiechnęłam się zadziornie pod nosem. Była zła, że się tu pojawiłam i to niezwykle mi się podobało. Miałam nadzieję, że uda mi się ją skłócić w Jackiem.
- Może powinniśmy się rozdzielić? Łatwiej będzie je wtedy znaleźć - zaproponował Frost.
Wciągnęłam szybko powietrze. Psuł mi plany.
- Tak, to dobry pomysł - odparła Wiktoria.
Przetoczyłam oczami.
- Dobra, to każdy idzie w innym kierunku - rzuciłam
- Jak tylko chcemy poinformować pozostałych o znalezisku? - spytałam Panna Lato.
- Może po prostu spotkamy się pod pomnikiem na głównym placu o świcie? Tak byłoby najłatwiej - zaproponował chłopak.
- Świetny pomysł! - zaszczebiotałam.
Wiktoria piorunowała mnie wzrokiem, a ja uśmiechałam się szeroko.
- Do zobaczenia za parę godzin - mruknęłam i poszła przed siebie. Jack odprowadził ją wzrokiem.
- To ja też się zbieram - zwrócił się do mnie. Wykrzywił usta w lekkim uśmiechu i poszedł w kierunku przeciwnym od Wiktorii.
Przez chwilę chciałam podążać za nim, ale zdałam sobie sprawę, że nie tego oczekiwał. Westchnęłam lekko. Zdobywanie zaufania to ciężka robota, lecz musiałam się poświęcić. Kopnęłam leżący na drodze kamień, rozejrzałam się wokoło i wybrałam kolejną drogę.
Nie wiem jak długo tak spacerowałam bez celu, ale w którymś momencie zdałam sobie sprawę, że nie do końca wiem jak wrócić pod pomnik. Wszystko wydawało się łatwiejsze, gdy patrzyłam na świat z góry. Przemierzanie niezliczonych odległości było wtedy czystą przyjemnością, a teraz - mordęgą. Nie byłam w stanie wypatrzeć żadnych nimf, nie byłam w stanie się skupić, by je odnaleźć.
- Zły punkt patrzenia... - powiedziałam do siebie. I to mnie olśniło.
Podbiegłam do najbliższej kamienicy, która posiadała schody przeciwpożarowe. Zaczęłam wbiegać po nich, aż dotarłam na sam dach. Tam wiatr przyjemnie rozwiewał mi włosy. Czułam się jakby nic się nie zmieniło. Z tej perspektywy wszystko było bardziej przejrzyste.
Widziałam dobrze drogę, którą tutaj dotarłam. Wiedziałam już, w którym kierunku pójść, by dojść na główny plac. Dwie ulice dalej zauważyłam ścianę lasu. Zmrużyłam oczy, mając wrażenie, że widziałam kogoś, kto ukrywał się między drzewami.
- Nimfa! - krzyknęłam. Klasnęłam w dłonie i jak najszybciej zaczęłam biec w jej kierunku.
Im bliżej niej byłam, tym większą ostrożność starałam się zachować. Nie chciałam przecież żeby mi uciekła. W końcu stałam parę kroków od niej. Dopiero teraz mogłam przyjrzeć jej się bliżej.
- Ty nie jesteś nimfą - ledwo z siebie wydusiłam. Postać obróciła się w moim kierunku z cieniem uśmiechu na twarzy.
- Witaj, Ado.

***

Całe poszukiwania na marne.
Kilka godzin łażenia po mieście i jego okolicach, i nie znalazłam ani jednej nimfy. Teraz już powoli świtało, więc wkrótce i tak się poukrywają, a ja jeszcze muszę dotrzeć na miejsce zbiórki. Z daleka widziałam, że czeka już tam na mnie Jack. Ady jeszcze nie było. Przyspieszyłam kroku, chcąc spędzić z nim choć odrobinę czasu sam na sam.
- Wiktoria! - przywitał mnie wesołym okrzykiem. - Udało ci się kogoś znaleźć? - spytał natychmiast.
- Niestety nie... - mruknęłam, opuszczając wzrok. - Tobie się chyba udało, prawda? Nie byłbyś taki wesoły - zauważyłam.
- I tu masz rację - odpowiedział. Złapał moją brodę w dwa palce i uniósł mi głowę do góry, bym na niego spojrzała. - Nimfy już zaczynają szukać, więc nie musisz się martwić wkrótce wszystko naprawimy - głos miał miękki i kojący.
Uśmiechnęłam się szeroko. Widząc jaki jest szczęśliwy, moje serce zaczęło szybciej bić. Nie myśląc więcej, rzuciłam mu się w ramiona. Jakie było moje zdziwienie, gdy Jack zamiast mnie odtrącić, podniósł do góry i zakręcił wokoło. Gdy już mnie postawił, zachwiałam się lekko na nogach, zanosząc się śmiechem.
A potem zauważyłam idącą w naszym kierunku Adę. Obok niej kroczyła postać jakiegoś mężczyzny. Czarne, średniej długości włosy miał zaczesane do tyłu. Ubrany był w czarny, długi płaszcz. Wyglądał bardzo elegancko. Zastanawiałam się kto to mógł być.
Aż podeszli wystarczająco blisko, bym mogło rozpoznać jak twarz. Cofnęłam się trwożnie, wpadając w Jacka. Ten bez namysły objął mnie jedną ręką i odsunął trochę na bok.
- Pitch Black - syknął.
- We własnej osobie.


____________
Jestem beznadziejna w terminy.
Napisanie tego rozdziału to była mordęga. Słowa nie chciały mi się składać w zdania. I widać, jak to okropnie wygląda. Dodatkowo jest tak bardzo krótki. Naprawdę, starałam się coś z tego wyciągnąć, ale nic mi nie chciało wyjść.
W lutym w ogóle nie wydałam rozdziału, a obiecałam robić to raz na miesiąc. Teraz w marcu ledwo się wyrobiłam. Dlaaategoo... trzeba będzie to nadrobić. Dwa rozdziały w kwietniu? Spróbuję!
Jeszcze raz wesołych Świąt!

Raylighane

14 komentarzy:

  1. Hej, hej, nie załamuj się, oki? :3 Każdemu się zdarzają takie zue chwile ^^ Ważne, że rozdział jest, ne? C:
    A Pitcha zjem :c Bo... bo on jest zuyyy >< I jest zuy :C
    *myśli* Ej, właśnie próbuję sobie wyobrazić Jacka z brodą :o I mi to nie wychodzi XD
    I mam pytanko: czy Pitch też stracił moce? Tak się zaczęłam zastanawiać...
    I... i... i złożyłabym Ci życzenia, ale nie umiem :c Łaj? ;_; Więc powiem po prostu proste: nawzajem! XD
    A, i jeszcze jedno: założyłam sobie wattpada! XD I w końcu mogę Cię obserwować :3 Hue hue c: Ale nick mam inny :v
    I ostatnia rzecz: życzem Ci żeby Pan Wen do Ciebie przyszedł i tak porządnie kopnął w tyłek żebyś dała radę te 2 rozdziały w kwietniu napisać XD Pozderkii~! ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku, kocham Cię za ten komentarz. <3
      Powiem Ci szczerze, że też mi trudno jest wyobrazić sobie tego Jacka z brodą. Nawet poprosiłam przyjaciółkę żeby mi go narysowała, ale sama ma problem. xD
      Czy Pitch stracił moce? O tym już w następnym odcinku! :P
      Dziękuję bardzo. xD
      Jaki nick? Podaj to też Cię zaobserwuję! :D
      Dziękuję i również pozdrawiam! :3

      Usuń
    2. A ja Cię za opko loffciam więc... Tyle miłości XD
      Lisu375 jestem c: Liski takie cudnee~! *-*

      Usuń
    3. Będę chciała niedługo wstawiać opowiadanie własnego autorstwa na wattpadzie. Mam nadzieję, że też Ci się spodoba. :D

      Usuń
    4. Skoro twoje to się spodoba ^•^

      Usuń
  2. Podoba mi się, bardzo bardzo *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, helou!
    Trofiłam dzisiaj na tego bloga i jest on bardzoo fajny!
    Jedno z niewielu opowiadań, w którym podoba mi się nowa postać, która kocha Jacka..
    Fabuła jest inna niż wszystkie... Ale tak czy siak, zajebista!
    Nie wiem, jak ludzie to robią, że umieją tak dokładnie opisywać wydarzenia, uczucia czy wygląd... Ja staram się to opanować, lecz mi nie wychodzi...
    Jack nie może umrzeć, wiesz o tym?
    Jak Ada przejdzie znów na stronę Mroka, to ja się chebe pochlastam...
    Dlaczego Frost daje jej się podrywać?! On jest Wiktorii, ale ona głupia nie umie o niego walczyć...
    Napisałaś tak wiele, a tu nagle patrzę sobie nowy rozdział "fajnie", a tu kończę czytać i buum! Nie ma dalej! ;-;
    Nawet nie wiesz, przez co ja w tym momencie przechodzę.
    Z początku myślałam, iż będzie to kolejne słabe ff, ale jak się pomyliłam!
    Dla dobrego bloga, warto poczekać miesiąc na kolejny rozdział!
    Oky, nie wiem co jeszcze napisać, więc pozostaje mi tylko życzyć dużo weeny! Oraz oczywiście czekać, na kolejny, szupi rozdział!
    Pozdrawiam
    ~Juna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, witam nową czytelniczkę!
      Dziękuję, miło to mi to słyszeć. Staram się unikać zbytnych ckliwości, coby opowiadanie mdłe nie było.
      Że ja niby dobrze opisuję wydarzenia, uczucia i wygląd? Niestety nie, nadal robię to koszmarnie i staram się tego nauczyć. W szczególności widać to na początku opowiadania, gdzie praktycznie nie ma żadnych opisów. No, teraz parę dodałam, ale i tak nie jest tak dobrze jak powinno być.
      Aaa tam nie może, już raz umarł i żyje... :D
      W sumie, zawsze najbardziej mnie cieszy, gdy ludzie trafiają na mojego bloga z myślą, że to kolejny słaby ff a okazuje się być inaczej. To bardzo motywujące. No i trochę łechce ego, to też jest fajne. xD
      Jeszcze raz dziękuję i również pozdrawiam!
      Raylighane

      Usuń
  4. Jejku, ostatnimi czasy mam zaległości z blogami, ale już jestem! Wróciłam! :D
    Ogólnie fajny rozdział. Zbytnio nie mam się do czego przyczepić. Chyba znalazłam wyłącznie jedną złą rzecz - strasznie szybko skończyłam czytać i chciałabym więcej.
    Takim akcentem kończę komentarz i z niecierpliwością czekam na następny post.

    Ps. Czy tylko ja mam wrażenie, że może tym razem Pitch stanie po stronie dobra (nawet gdyby to miała być podpucha)? Haha, ja i ta moja bujna wyobraźnia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie kolejny rozdział? Wszystko przeczytałam w ciągu jednego wieczora i dziwię się, dlaczego nie ma dalszej części. Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wciąż czekam. Codziennie sprawdzam, czy jest już kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń